Od tygodnia mamy już (nareszcie!) pierwsze, lokalne szparagi, miniony weekend minął więc pod znakiem tego właśnie warzywa. Zazwyczaj wybieram te zielone (kupowane bezpośrednio na farmie) i przechowuję je do trzech dni, w lodówce, zawinięte w wilgotną ściereczkę.
Kupując szparagi wybierajmy te, które mają świeże, wilgotne końcówki i zamknięte ‘główki’; te, które mają suche jak pieprz końcówki łodyg będą jednym wielkim rozczarowaniem, nie warto więc dać się na nie skusić, nawet jeśli są w jakiejś niesamowitej promocji.
Bogate w witaminy (C, A, B i E) oraz mikroelementy, szparagi są lekkostrawne i niskokaloryczne (zawierają tylko 25 kalorii w 100 gramach). Zawierają przeciwutleniacze, kwas foliowy, żelazo, potas, magnez. Wspomagają układ krążenia, koją (ponoć…) skołatane nerwy, pomagają w walce z cholesterolem. Ale najważniejsze jest chyba to, że są naprawdę wyjątkowe w smaku. Owszem, dosyć specyficzne, ale przez to właśnie wyjątkowe. Warto więc skorzystać z nich właśnie teraz, gdy sezon w pełni, gdyż cieszyć się nimi możemy tylko do końca czerwca (więcej szczegółów na temat szparagów i sposobu ich przygotowania tutaj – klik, a pozostałe przepisy w zakładce ‘szparagi’- klik).
Na pierwszy ogień poszły w weekend te pieczone – klik, z dodatkiem oliwy i skórki z cytryny, które częściowo spałaszowaliśmy same, a resztę wykorzystałam później do kilku sałatek. Jedna z nich powstała właśnie z myślą o dzisiejszym ‚pracowym’ lunchu – może i Wam pomysł się spodoba?
Poniedziałkowa sałatka ze szparagami
- ugotowana komosa / quinoa (szczegóły tutaj – klik)
- plastry upieczonej dyni lub słodkich ziemniaków (pieczone ok. 15 min w 220°C)
- zielone szparagi – upieczone tak jak tutaj – klik lub ugotowane na parze (gotujemy szparagi ok. 3 minuty, a następnie natychmiast przekładamy do naczynia z zimną wodą)
- zrumienione na suchej patelni orzeszki piniowe
- rukola
- cytrusowy sos vinaigrette : ok. 3 łyżki oliwy + 2-3 łyżki soku z pomarańczy + 1 łyżka soku z cytryny + ¾ – 1 łyżeczka musztardy + otarta skórka z ½ – 1 cytryny (+ opcjonalnie 1 łyżeczka miodu, jeśli wolicie słodko-kwaśne smaki)
Smacznego!
‚
Zniewalająco apetyczna sałatka!
U nas szparagów ani śladu, nie licząc tych hiszpańskich:(
Konwalie, dziekuje serdecznie!
Czytalam na stronie Majlertow, ze szparagi zaczna sie u nich w polowie maja, wiec juz coraz blizej :))
Beo, cudowna ta sałatka. Też mieliśmy w sobotę szparagi:-))
Marzeno, korzystam jak moge, bo sezon na nie przeciez taki krotki… :(
Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę. Ja uparcie chodzę na bazarek i pytam. Jeszcze chwila i pani będzie kiwać głową jak tylko mnie zobaczy.
Kaba, ale potem pani bedzie miala pewnosc, ze ma jedna pewna na bank klientke! ;)
Na szparagi czekam z utęsknieniem. Zresztą jak na mnóstwo innych warzyw i owoców, które przychodzą z wiosną. Na straganach w Szczecinie jednak nadal bieda.
No cóż, zapisałam sałatkę w ulubionych, musi chwilę poczekać ;)
Pozdrawiam serdecznie
Usagi – co sie odwlecze… ;)
Cudowna sałatka i znowu ze wspaniałą quinoą. Chętnie bym skosztowała w takiej wersji.
No i te szparagi – nie mogę się ich doczekać. Pychota. Taka iście wiosenna sałatka. zdrowa :)
Pozdrawiam :)
Majano – idealna na przywitanie szparagow :)
Szparagi :)
Kamilo, nareszcie! Zima zaczynala mi sie juz powoli jednak dluzyc…
Super ! Zachomikowane w folderze „zrobić !”.
Wiedzmo – a pozniej koniecznie napisac, czy smakowalo! :)
Zrobiłam. Od siebie dorzuciłam jeszcze mango (i zamiast vinegretu cytrusowego był sos z mango). Wyglądała przez to niespecjalnie (mango się rozpadało), ale była przepyszna. Ja jadłam aż mi się uszy trzęsły i nawet M. pochwalił :D
I już kupiłam następne szparagi
Wiedzmo – ciesze sie, ze smakowalo! Dodatek mango brzmi pysznie :)
W przyszly poniedzialek bedzie nieco podobna salatka, ale mnie one nigdy sie nie nudza… :)
Pozdrawiam!
Najbardziej lubię je chyba z winegretem i jajkiem. Ale tak szczerze mówiąc nie odmówię w żadnej postaci :-)
Bee – nie ukrywam, ze ja tez zawsze bardzo lubilam te z jajkiem, ale coz – jak sie nie ma co sie lubi… ;)
A ja jeszcze u mnie w warzywniaku ich nie widziałam… Nic, pozostaje intensywnie szukać, bo już tęsknię do ich smaku i konsystencji :D
Auroro – jestem pewna, ze juz za tydzien-dwa beda na straganach!
Ja lubię każde chyba szparagi i w każdej ilości , ta sałatka Bea jest wspaniała wiesz?
Margot – ja tez, w kazdej ilosci :)
Witaj Beo! Szparagi i rabarbar :) Cały rok czekam na to czekam!
Co prawda wolę białe, ale zielone też lubię i zamierzam wypróbować Twoje propzycje.
Sezon szparagowy uważam za otwarty :)
Serdecznie pozdrawiam tym razem z Hamburga :))
M.
Marlenko – to taka bardzo namacalna konfirmacja wiosny, prawda? A tym razem sporo dala nam na siebie czekac…
Pozdrawiam serdecznie! (nadal z Lozanny ;))
U mnie też są już szparagi, białe i zielone. Pierwsze, lokalne, pojawiły się już tydzień temu. U mnie kosztują białe, grube, klasy pierwszej, 11 euro za kliogram. Jak na zapyziałą wioche, cena dosyć wysoka. W sezonie obniży sie cena o 1,5 euro , nie wiecej. Ale warto kupić, smak jest tego wart.
Pozdrawiam An
An – u mnie 17 frankow za kilogram i niestety zero obnizki cen w sezonie. Ale sezon na szparagi trwa tak krotko, ze warto ‚zainwestowac’ ;)
Pozdrawiam!
sałatka pycha ale u nas jeszcze szparagów nie ma, musze trochę poczekać, Twój przepis na pieczone zielone szparagi w zeszłym roku zrobił furorę, pozdrawiam serdecznie i dziękuję
j
Jadwigo – trzeba zatem uzbroic sie w cierpliwosc :)
Ciesze, ze tamte szparagi Wam posmakowaly! :)
Podzrawiam serdecznie
Pingback: Szparagi – sałatka na poniedziałek (II) | Bea w Kuchni