Gdyby kilkanaście lat temu ktoś powiedział mi, że z własnej nieprzymuszonej woli będę na weekendowy poranek nastawiać budzik tylko po to, by przygotować zaczyn na chleb, pewnie bym mu nie uwierzyła. A jednak! :) I choć nie wstaję skoro świt, to mimo wszystko dłuższa drzemka nie wchodzi w takie dni w rachubę (po francusku określana jako ‘grasse matinée’, czyli ‘tłusty poranek’ ;) ).
Jak wspominałam w ostatnim chlebowym wpisie – od czasu do czasu do takiego domowego chleba przygotowuję pastę z łososia. Czasami jest ona tylko z wędzonym łososiem, czasem również z dodatkiem świeżego (lubię również tatar na bazie dwóch łososi). A dodatki do ryby zmieniają się w zależności od nastroju i zawartości kuchennych szafek : czasami są to kapary, suszone pomidory czy awokado; czasem jest wersja bardziej orientalna, z dodatkiem sosu sojowego, imbiru i sezamu, a często taka jak dziś – z łososiem gotowanym w białym winie.
Przepis oryginalny znalazłam jakiś czas temu na stronie New York Timesa i nieznacznie tylko go zmodyfikowałam na nasze potrzeby. Zamiast crème fraîche jest gęsty, owczy jogurt, a zamiast koperku – szczypiorek. Dodaję też nieco musztardy (bardzo delikatna, z całymi ziarnami gorczycy, na bazie białego wina Chasselas), choć oczywiście można ten dodatek pominąć.
(Anne Kearney’s Double-Salmon Rillettes – oryginał tutaj – klik)
250 g łososia (świeży filet)
1-2 szalotki, poszatkowane
1-2 łyżki oliwy (lub masła)
250 ml białego, wytrawnego wina
3 grube paski skórki z cytryny
125 g wędzonego łososia (pokrojony w cienkie wstążki)
1 łyżeczka musztardy (można pominąć)
2 – 3 łyżki gęstego jogurtu (używam owczego)
2 łyżki soku z cytryny + otarta skórka z ½ cytryny
kilka łyżek posiekanego szczypiorku
sól, pieprz do smaku
Łososia umyć i osuszyć, pokroić na ok. 5 cm kawałki, lekko doprawić solą i pieprzem.
Szalotki chwilę poddusić (ok. 1 min., nie rumienimy!) na rozgrzanym tłuszczu, dodać wino, łososia i skórkę z cytryny i gotować kilka minut (łosoś ma pozostać jeszcze delikatnie różowy), ok. 3 minuty (dłużej, jeśli kawałki ryby są grubsze).
Przełożyć kawałki łososia do osobnego naczynia (pozbawiamy go jak największej ilości szalotek). Resztę winnego sosu zredukować (gotujemy ok. 15 minut), przecedzić i dodać ok. 2-3 łyżki do łososia, rybę lekko rozdrobnić widelcem, pozostawić na ok. 10 minut. Następnie dodać wędzonego łososia, sok i otartą skórkę z cytryny, musztardę, jogurt i posiekany szczypiorek i wszystko dobrze wymieszać.
Doprawić do smaku solą i świeżo zmielonym pieprzem.
Uwagi :
- wędzonego łososia można również zastąpić inną wędzoną rybą, np. pstrągiem
- w oryginalnym przepisie szalotek nie dusimy wcześniej, tylko bezpośrednio dodajemy je wraz z łososiem do wina
- rybę możemy rozdrobnić pozostawiając bardziej wyczuwalne kawałki, by otrzymać konsystencję podobną do ‘rillettes’ (jak w oryginale)
- jak pisałam wyżej – musztardy używam delikatnej, z całymi ziarnami gorczycy, na bazie białego wina (Chasselas)
- w oryginale dodajemy koperek, u nas jednak pasta najczęściej jest ze szczypiorkiem (mąż niestety od koperku stroni…)
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu!
‚
Dzięki za podpowiedź, z chęcią wypróbuję:)
Anno – polecam :)
Lubię wszelakie smarowidła, taka wersja z dwóch rodzajów ryby bardzo mi pasuje! Super przepis! Pozdrawiam
Dziekuje Kamilo! :*
Co dwie głowy to nie jedna…..co dwa łososie to…….. :-)) pyszna pasta! Mniam!
Masz racje Dorliczko – co dwa lososie… ;))
Super! dzieki- czekalam na te paste ze zniecierpliwieniem. Pozdrowienia! Pola
Mam nadzieje, ze bedzie smakowac :)
Beo, jak ja lubię Twoje zdjecia, są takie pełne smaków. Pasta z łososia – to brzmi i wygląda naprawdę doskonale smacznie.
Idealne śniadanie:)
Ściskam ciepło:*
Dziekuje serdecznie Majano! :*
Nie wiem dlaczego, ale Twoje komentarze ciagle trafiaja do moderacji… Ciekawe, ktore z Twoich slow sie serwerowi nie podoba :D
(mam moderacje na slowa typu ‚website’, ‚transfer’, ‚porn’ i inne takie, a tu przeciez nic podobnego! swiat informatyki jest jednak skomplikowany ;))
Oj tak, dla domowego chleba można dużo, bardzo dużo. Intryguje mnie ten dodatek wina w tym łososiu. Bardzo intryguje :)
Kaba – dodatek wina idealnie tutaj pasuje; choc oczywiscie mozna lososia przygotowac tradycyjnie (dawniej dodawalam takiego ugotowanego na parze). Polecam :)
Dwa rodzaje łososia brzmią dobrze ;) Jeszcze nie próbowałam w ten sposób.
Pozdrawiam, miłej niedzieli :)
Moniko, sprobuj koniecznie! :)
Pozdrawiam
Uwielbiam, uwielbiam rybne pasty na kanapki. A juz na śniadanie…Mmmm! Poezja!
Kasiu – u mnie zdecydowanie nie na sniadanie niestety ;)
jak moja poprzedniczka- imienniczka uwielbiam wszelkie pasty rybne! lososia tez uwielbiam, wlasnie zrobilam dzisiaj zupe ze szparagami i lososiem. Pasta koniecznie do wyprobowania!
Trzkasienko – szparagi i losos to zdecydownia jedno z moich ulubionych polaczen :)
Jedzonko proste i pyszne, i do tego własny chlebkuś jak mawiały moje wnusie
pozdrawiam niezmordowana Kobieto
Jadwigo, gdybym byla niezmordowana, to wpisy by sie pojawialy zdecydowani czesciej ;)
A chleb najlepszy byl u mojej Babci…
Pozdrawiam Jadwigo!
Podane cudnie! Kocham rybne pasty:) Twoja wygląda tak, ze je się oczami:)
Dziekuje Anito :)
Fantastyczny pomysł. Na pewno wypróbuję, jak tylko zakupię łososia w dwóch postaciach. Pozdrawiam!
Ann, polecam! :)
zrobiłam- pasta przepyszna! koniecznie do powtórki!
Kasiu – wspaniale! I u nas jest to jedna z ulubionych wersji :)