Dziś, jak co roku pierwszego maja, ulice zapełniły się sprzedawanymi na każdym rogu bukiecikami konwalii. Tak jak we Francji czy w Belgii, ofiarowuje się je tutaj bliskim, co ma ponoć zapewnić obdarowanym szczęście. Ponoć ;)
Ja kupiłam dzisiejszy bukiecik na targu, w drodze do pracy (tak tak, u nas 1 maja niestety nie jest dniem wolnym od pracy…), przy okazji – tradycyjnie już – ucinając sobie krótką pogawędkę z przemiłym starszym panem, u którego w każdą środę robię moje ‘targowe’ zakupy (i specjalnie dla tych naszych pogawędek przychodzę pół godziny wcześniej niż zwykle :)).
Dziś do koszyka znów trafiło sporo ‘zieleniny’, gdyż organizm po dłuiej, tegorocznej zimie bardziej niż zwykle domaga się witamin i nowalijek. Wszelkie rozgrzewające zupy soczewicowe czy cebulowe dawno poszły już w zapomnienie, a miejsca ustępują im teraz pierwsze sałaty i rzodkiewki. A jako iż staram się jedzenia nie marnować – klik, to liście rzodkiewki nie trafiają na kompost, ale bezpośrednio na nasz talerz. Często w formie zupy - klik, dziś w formie wiosennej pasty do chleba. Bez dodatku sera jak np. w przypadku pesto, z niewielką tylko ilością oliwy / oleju, czyli idealna przekąska dla takich alergików jak ja ;) Kremowości nadaje paście miąższ awokado, który przy okazji łagodzi jej smak. Do tego jeszcze sok i skórka z cytryny, sporo szczypiorku i plasterki rzodkiewek, a jeśli nie planujemy jedzenia pasty w pracy ;) – również ząbek czosnku. I kilka stostowanych kromek orkiszowego razowca, który idealnie tutaj dziś pasował.
Oczywiście najlepiej, by warzywa były ekologiczne, gdyż pestycydy i środki owadobójcze niekoniecznie powinny być składnikiem naszej wiosennej pasty ;)
(dziś wprawdzie miała tu zagościć pasta z łososia, stwierdziłam jednak, że na pierwszy dzień maja zdecydowanie bardziej pasuje coś bardziej wiosennego i zielonego ;) )
Pasta z liści rzodkiewki i awokado (czyli pseudo pesto)
100 g orzeszków piniowych (lub innych orzechów czy np. nasion słonecznika)
liście z 2 pęczków rzodkiewki (ok. 100 g)
1 awokado
sok z ½ małej cytryny / limonki (1-2 łyżki)+ nieco otartej skórki
1 łyżka oliwy (lub oleju, np. z pistacji)
(opcjonalnie – 1 ząbek czosnku)
pęczek szczypiorku, drobno posiekany
sól, pieprz do do smaku
chleb / grzanki
kilka rzodkiewek pokrojonych w plasterki
Orzeszki lekko zrumienić na suchej patelni.
Liście dokładnie umyć (jeśli są dosyć ‚upiaszczone’ – zamoczyć je na kilka minut w zimnej wodzie), osuszyć (używam ‘wirówki’ do sałaty), oderwać twarde ogonki i umieścić liście w blenderze / malakserze. Dodać wydrążony miąższ z awokado, sok z ½ cytryny + nieco startej skórki, orzeszki, ok. 2 łyżki oliwy oraz sporą szczyptę soli i świeżo zmielonego pieprzu (i ząbek czosnku, jeśli go dodajemy), zmiksować. Na koniec dodać szczypiorek, wymieszać.
Serwować np. z lekko stosowanym pieczywem, z dodatkiem plasterków rzodkiewki (choć i jako dodatek do makaronu świetnie smakuje!).
Zerknijcie też do Truskawkowej Ani – klik, u której znajdziecie rzodkiewkowo-liściasty ;) przepis bardziej podobny do klasycznego pesto (a tutaj przepis Clotilde – klik, dla francuskojęzycznych czytelników).
A na deser – jedna z ostatnich ‘zdobyczy’ (więcej szczegółów na blogu ‘Green Kitchen Stories’- klik)
Pozdrawiam serdecznie! I życzę Wam pogodnego, majowego odpoczynku! :)
Zupełnie fantastyczny pomysł z tym pesto z liści rzodkiewki! Nie omieszkam wypróbowac któregoś dnia.
Bardzo intrygujące to pesto ale kolorek ma świetny:) Muszę wypróbować bo w takiej postaci liści rzodkiewki jeszcze nie jadłam.
U mnie dopiero rozkwitły forsycje. Krokusy i tulipany ciągle niepewnie wysuwają łebki spod ziemi. Konwalie jeszcze śpią. A ja je uwielbiam!!!
Pasta wprawiła mnie w osłupienie. Niesamowita!!!! Podziwiam:)
Magdo, a u nas forsycje juz przekwitaja… :(
rewelacyjny pomysł! Nic się nie zmarnuje! :)
Robię przeróżne pasty z liście rzodkiewek – z pestkami dyni, pieczonym czosnkiem, z suszonymi pomidorami albo po prostu z dobrą oliwą i pietruszką. Pomysł z awokado wspaniały, bo kolor jest jeszcze piękniejszy :)
Masz racje Jadlonomio – kolor z dodatkiem awokado zdecydowanie jest bardziej wiosenny :)
no tak , u Pani już są konwalie, u mnie dopiero szafirki i tulipany kwitną :D
Fajna ta pasta , Bea ale cudeńko stworzyłaś , listki + awokado nie dość ,że piękne , pyszne to jeszcze samo zdrowie
Rewelacyjny przepis, w sam dla mnie na dzisiaj ;) ostatnio, za namową córki, robię „zielone koktajle” na bazie tego, co znajdę w ogródku: młode pokrzywy czy liście mniszka ;-) Ale przyda się trochę urozmaicenia, więc zaraz sporządzę to „pesto”, tym bardziej, że akurat mam i liście rzodkiewki, i bardzo dojrzałe awokado.
Na konwalie musimy w tym roku jeszcze chwilę poczekać, dopiero wychyliły z ziemi zielone tutki… Ściskam czule;)
No wlasnie Inkwizycjo – warto jest te ‚zielenine’ sobie urozmaicic :)
Pozrawiam!
och, bardzo jestem ciekawa Twojej opinii na temat książki! :)
Dagmaro, postaram sie napisac o niej w przyszlym tygodniu.
Wyglada na prawde przepysznie! :)
Choc o lisciach rzodkiewki czytalam u ciebie juz wczesniej, dopiero ta pasta mnie przekonala do sprobowania i jak tylko u mojej babci w ogrodzie wyrosna pierwsze rzodkiewki to zabieram sie do roboty:)
Madziu – sprobuj koniecznie! :)
Dziekuje serdecznie za wizyte i komentarze! Pseudo-pesto polecam, nie tylko na majowke ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Zrobiłam dzisiaj rano na śniadanie. Pyszności!
A dodatek awokado to świetny pomysł nie tylko ze względu na kolor, ale i na konsystencję. No i w dodatku jeszcze więcej zdrowia zamkniętego w apetycznym pesto.
Część składników zamieniłam/zastąpiłam przez dodanie pysznego dressingu kaparowo-rodzynkowego z książki „Ulubione warzywa pana Wilkinsona”. Polecam.
Pozdrawiam serdecznie i wiosennie :)
Alicjo, ciesze sie, ze smakowalo! :)
Dressing kaparowo-rodzynkowo z pewnoscia swietnie tutaj pasowal :)
Pozdrawiam!
jaki swietny przepis Bea! w tym tygodniu robie!
Kasiu, daj znac czy smakowalo :)
Bea- zrobilam ale jako pesto, czyli bez awokado, za to z oliwą z oliwek i ząbkiem czosnku. Mina gości, gdy im po obiedzie zdradziłam skład pesto- bezcenna ;) dziękuję zainspirację!
Kasiu, mina kolegow w pracy byla podobna :D Ciesze sie, ze smakowalo :)
Robiłam już pesto z rucoli, bazylii, szpinaku, ale nie wpadłabym na to, żeby zrobić je z liści rzodkiewki :)
Bardzo ładne, wiosenne zdjęcia.
Dziekuje serdecznie Marto! A lisciasto-rzodkiewkowe pesto polecam :)
Hmm, wczoraj snilo mi sie, ze kupilam perfum konwaliowy, wchodze do domu otwieram szafke i okazuje sie, ze juz jeden (pelny) mam w domu :))) Kusi mnei to pesto rzodkiewkowe, nawet rozgladalam sie za takimi rzodkiewkami z ktorych moglabym pozyskac listki, znow w tym roku wyszly z tego nici… Z to pozdrawiam serdecznie Bea!
Basiu, u mnie tez pewien konwaliowy perfum stoi, choc nigdy nie uzylam go zgodnie z przeznaczeniem (posluzyl jako lazienkowe ‚pachnidlo’ :)).
Niestety o rzodkiewki z ladnymi listkami tez mi teraz trudno, przede wszystkim z powodu sporych opadow deszczu, oraz przez to, ze rzodkiewki sa u ‚moich’ sprzedawcow tak naturalne, ze maja w polowie juz zjedzone listki przez jakies owady zapewne ;) Albo awokado jest tak beznadziejne, ze nie sposob go uzyc (ostatnio musialam wyrzucic wszystkie 4 zakupione, tragedia :( ).
Pozdrawiam!
Bea, nei uwierzysz, ale w moim snie wlasnei bylo tak, ze przynioslam perfum do domu i stwierdzialam, ze najlepeij nadaje sie jako zapach do domu :) :)
Basiu, znaczy jestesmy troche podobne! ;)
Pingback: Sałatka, na pocieszenie ;) | Bea w Kuchni
Pingback: Wiosenny makaron i pesto z liści rzodkiewki | Bea w Kuchni
Pingback: Pasta z liści rzodkiewki | 2 smaki