Kolejna weekendowa sałatka, która trafiła do dzisiejszego ‘lunchowego’ pudełka, bardzo podobna do tej poprzedniej (korzystam z faktu, iż w takiej wersji sałatka świetnie smakuje również na zimno, więc często jest to moja ‚pracowa baza sałatkowa’ ;) ). I tym razem użyłam pieczonych szparagów (z dodatkiem skórki cytrynowej) i dodałam plasterki rzodkiewki oraz pieczone słodkie ziemniaki; do tego musztardowo-szczypiorkowy vinaigrette (tak jak w zeszłorocznym przepisie – klik). I oczywiście quinoa, która idealnie do takich sałatek pasuje.
A oprócz szparagów, w weekend ponownie gościł w kuchni również rabarbar oraz kolejny chleb. Ale o tym już w następnych wpisach…
Poniedziałkowa sałatka ze szparagami (II)
- ugotowana komosa / quinoa (szczegóły tutaj – klik)
- plastry (ok. 1,5 cm) upieczonych słodkich ziemniaków (pieczone ok. 15 min w 220°C)
- zielone szparagi – upieczone lub ugotowane na parze (odłamujemy zdrewniałe końcówki szparagów i – jeśli je pieczemy – skrapiamy je oliwą wymieszaną z otartą skórką z cytryny i odrobiną soku, solimy i pieczemy w 220°C, ok. 7-10 minut, w zależności od grubości szparagów, mają pozostać lekko chrupkie; jeśli szparagi gotujemy – gotujemy je ok. 3 minuty, a następnie natychmiast przekładamy do naczynia z zimną wodą; jeśli są grubsze – gotujemy je nieco dłużej)
- rukola
-plasterki rzodkiewki
- vinaigrette (podobny jak tutaj – klik) : ok. 3 łyżki oliwy + 1-1,5 łyżki soku z cytryny + ½ – ¾ łyżeczki musztardy + drobno posiekana cebula dymka (osobno biała i zielona część), szczypiorek, sól i pieprz do smaku
Smacznego!
‚
wygląda bardzo smakowicie! u nas też pojawiły się zielone szparagi, ale jeszcze ich w tym roku nie kupowałam
Jswm – my jutro znow jedziemy na farme po swieza dostawe :)
o zdecydowanie to się pysznie prezentuje
Dziekuje Margot! :*
Przepiękna wiosenna sałatka, taka kolorowa :)
Dziekuje Asiu! Po przydlugiej tegorocznej zimie zdecydowanie potrzeba mi kolorow :)
Fantastyczna! Chylę czoła :)
Smakowite i to bardzo!
Wygląda przepięknie, normalnie mam ochotę polizać ekran :D
szparagi pokazały się w supermarketach ale z Argentyny, nie wiem zupełnie jakie są bo czekam na polskie które sA prosto z farmy bo z Argentyny przecież musza być opryskiwane różnościami aby przetrwały no i wtedy smaku żadnego nie maja, że o odżywczych walorach nie wspomnę
j
Jadwigo, wg tutejszych testow, to co z importu niestety zawiera czesto koktajle az kilku roznych substancji (pestycydy + srodki grzybo- i owadobojcze), wiec ja zdecydowanie dziekuje i kupuje ‚nasze’, z farmy bardzo pro-naturalnej na dodatek.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziekuje serdecznie za wizyte i komentarze!
Pozdrawiam i zycze udanych szparagowych degustacji! :)