Dziś z targu wróciłam z bukietem liliowego bzu i piwonii. Oraz z kolejną porcją szparagów rzecz jasna :) Staram się, by w sezonie pojawiały się na stole jak najczęściej, są przecież tak efemeryczne… Już pod koniec czerwca bezpowrotnie znikną z naszych straganów.
W poprzednim poście obiecałam Wam przepis na szparagowe pesto, które jest idealnym pomysłem na szybki, wiosenny obiad (lub przekąskę). Przepis na nie znalazłam kilka lat temu w książce Heidi Swanson ‘Super Natural Cooking’ i od razu polubiłam tę recepturę. W oryginale jest to wiosenne puree szparagowe ze szpinakiem (serwowane z fettuccine), u mnie jednak częściej pojawia się teraz z dodatkiem rukoli, która przyjemnie wyostrza smak szparagów. Podałam je z makaronem soba (to zdecydowanie mój ulubiony makaron; jedyny, jaki ‘przełykam’ z przyjemnością ;) ), dodając również tym razem paski suszonych pomidorów (odsączone z oliwy). A reszta pesto stała się dodatkiem do świeżo upieczonego chleba (w towarzystwie białego owczego sera, prosto z farmy).
Niestety gotowe danie już z dodatkiem makaronu w moim wydaniu nie wygląda tak apetycznie, jak powinno… Uwierzcie mi jednak na słowo – jest naprawdę pyszne :)
4 porcje
ok. 500 g szparagów
ok. 80 – 100 g rukoli (w oryginale szpinak)
1 szklanka orzeszków piniowych
¾ – 1 szklanka startego parmezanu lub pecorino (lub innego twardego sera)
2 ząbki czosnku
¼ szklanki oliwy
ok. pół łyżeczki soli, świeżo zmielony pieprz
dodatkowo : starty ser do posypania + oliwa
*szklanka – ok. 240 ml
Szparagi umyć, odłamać twarde końcówki, ewentualnie oczyścić z twardych łusek, pokroić na mniejsze kawałki i ugotować na parze przez ok. 3 minuty; następnie przełżyć do miski z lodowatą wodą, by zatrzymać procos gotowania (oraz by zachować kolor szparagów). Gdy będą już zimne – odsączyć i osuszyć.
Orzeszki piniowe lekko zrumienić na suchej patelni.
Rukolę umyć i dokładnie osuszyć (polecam wirówkę do sałaty) i ewentualnie pozbawić grubszych części łodyżek.
Następnie szparagi (część główek zachować do dekoracji), rukolę, ¾ szklanki orzeszków oraz starty ser umieścić w malakserze (lub blenderze) i miksować dodając stopniowo oliwę, tak by otrzymać dosyć jednolitą pastę. Następnie dodać sok z cytryny, wymieszać, doprawić do smaku.
Podawać np. z makaronem (u mnie gryczana soba), posypać pozostałą ¼ szklanki orzeszków piniowych, startym serem o główkami szparagów, polać dodatkowo odrobiną oliwy (dobrze pasuje tutaj również dodatek pokrojonych w paski suszonych pomidorów – użyłam tych w oliwie, odsączonych).
Jeśli chcemy przygotować wersję wegańską – zamiast startego sera możemy dodać awokado, tak jak np. w tym oto pesto z liści rzodkiewki – klik (dodaję też wtedy mniej oliwy).
Jak pisałam wyżej – szparagowe pesto świetnie sprawdziło się również w roli smarowidła do chleba (świetne będzie też na lekko stostowanym chlebie), np. z dodatkiem świeżego sera (u mnie były to ‚kulki’ owczego sera, coś w stylu labneh). Jestem pewna, że w takiej wersji może to być również idealna przekąska na majowy piknik (na który jak co roku zaprasza Was Usagi – klik :) ).
‚
Pozdrawiam serdecznie!
‚
Piwonie i bez to mam w ogrodzie, ale póki co cieszę sie konwaliami, które w tym roku bardzo szybko rozkwitły i równie szybko przekeitają…szkoda bo tak je kocham:)))….szparagów niestety nie mam w ogrodzie:)… więc tez kupuję, to pesto na pewno smakuje fantastycznie, musze spróbowac, pozdrawiam ciepło:)
Kass, zazdroszcze ogrodu i wlasnych roslin! Mnie niestety musi wystarczyc targ (i balkonowe skrzynki ;)).
Pozdrawiam serdecznie!
Cudowna kreatywność. Sama bym nie wpadła na takie spożytowanie zieloności szparagowej. Do zrobienia.
Pozdrawiam
Ania
Anuszko, szparagi w takiej formie sa pyszne! Polecam :)
Jestem gotowa i na pesto – zakupiłam świeżutkie zielone szparagi – i na piknik. A najlepiej jedno i drugie;) Wreszcie mamy piękną majową pogodę! Ściskam czule;)
Inkwizycjo – a u nas maj mocno deszczowy niestety :( Co oznacza, ze i truskawki i czeresnie nie beda w tym roku wyjatkowo smaczne :/
Bea to pesto jest obłędne. A za taki makaron na jutrzejszy obiad dużo bym dała.
Kaba – ta wersja makaronu nawet mnie smakuje ;)
Niesamowity pomysł. Kupuję i będę smakować :-) Pozdrawiam cieplutko:-)
Marzeno, mam nadzieje, ze posmakuje :) Pozdrawiam!
Fantastyczny przepis, szparagi są znakomite, a tak przygotowane to prawdziwa bajka:) Pozdrawiam
ZielonaMilo – dziekuje serdecznie i polecam :)
Wygląda nawet BARDZO apetycznie :D
Auroro – dziekuje! :))
Beatko, raczę się z Tobą nie zgodzić… Ten makaron wygląda bardzo apetycznie! :D Bez względu na to, jak pesto samo w sobie się prezentuje, to nie odbierze apetytu na fajne, lekkie wiosenne danie. :) Pycha! :)
Malgosiu – powoli tracilam juz nerwy przy tym zdjeciu… To pewnie przez to, ze do makaronu mam mniej serca niz do dyni ;)
Hmm chyba jednak wezmę szpinak do tego przepisu bo jestem od niego po prostu uzależniona! :)
Gotujaca – i ma swiezy szpinak jadamy niezwykle czesto, jednak w tym przypadku rukola naprawde dobrze pasuje, gdyz ‚ozywia’ i dopelnia smak szparagow :)
Ja tez robilam pesto szparagowe, ale podawalam je inaczej niz Ty. Czetnie wykorzystam Twoje pomysly :-)
Mam nadzieje, ze w koncu znajde czas i zaczne ponownie publikowac przepisy na blogu.
pozdrawiam Cie serdecznie
Karolko, zycze zatem wiecej wolnego czasu! :) Czesto marze o dobie majacej minimum 48 godzin… Lub o tym, by krotka drzemka mogla zastapic nocny sen ;)
Pozdrawiam!
W kwesti zdjęć zgadzam się z Małgosią! Bardzo, bardzo apetyczne!
A ponieważ szparagi od kiedy się pojawiły goszczą u nas codziennie więc biorę Twój przepis do naszego menu (tym bardziej że z rukolą!) Dzięki!
Robercie – dziekuje! Mam nadzieje, ze ta wersja Ci posmakuje :)
Pozdrawiam serdecznie!
Je ne savais pas qu’on pouvait faire du pesto avec l’asperge. C’est vraiment un legume que j’adore.
Une assiette pleine de couleur, merci pour l’idée!
Bon week end Bea!
Anna – ce pesto est vraiment délicieux! Et ça change un peu des préparations classiques… ;)
Bonne semaine!
u mnie też zielone pesto, tylko ze szczawiu :) Twoje też bardzo fajne tylko musiałabym ser podmienić!
Zielenino, tak jak pisalam na koncu wpisu – zamiast sera swietnie sie sprawdzi awokado :)
Własnie wróciłam z 2 tygodniowego pobytu na Kaszubach i nad morzem i wracajac kupiłam skrzynkę szparagów prosto od rolnika z pola :) I ogromnie sie ciesze ze u Ciebie juz sa wpisy o szparagach :) zaraz sie biore za sałatke i pesto, pozniej jeszcze zupka szparagowa, a część szparagow zamirzam zamrozic – mam tylko nadzieje ze nie straca swojego smaku – zakładam, ze po rozmrozeniu raczej sie juz na zupe krem tylko beda nadawac.
Beti – nie ma to jak takie swieze szparagi prosto od rolnika! :) A co do mrozonych szparagow, to moze faktycznie beda sie bardziej nadawaly na zupe niz do osobnej salatki, ale moze jesli ugotujesz je pozniej tylko 1-2 minuty na parze, to nie bedzie tak zle? Warto sprobowac :)
Pozdrawiam!
Bea, szparagowe pesto to jest to. Genialny w swej prostocie pomysł. I do tego jeszcze ta rukola. Mistrzowskie, jak zawsze, połączenie. Już czuję ten wspaniały smak. Pozdrawiam Cię serdecznie :-D
Musze wypróbować wygląda dobrze, pozdrawiam
j
Pingback: Jarmużowe pesto, z dedykacją | Bea w Kuchni
Pingback: Szparagowe grzanki | Bea w Kuchni
Wspaniały pomysł. Smak wyśmienity. Mam pytanie czy można jakoś , zastanawiam sie na jakim etapie dodawania składników zamknąć to w słoiczki i przechować ? Pozdrawiam
Betty, obawiam sie, ze bez pasteryzacji moglo by to byc ryzykowne… Wolalabym chyba zamrozic sobie juz pokrojone szparagi i przygotowac pesto ‚od reki’, tym bardziej, ze zajmuje to zaledwie kilka minut (poza tym szparagi nie najlepiej znosza lezakowanie w sloiczkach i kolor bywa wtedy mniej apetyczny…).
Pozdrawiam!