Maj nas niestety nie rozpieszcza w tym roku… Na palcach jednej ręki można by policzyć prawdziwe wiosenne, słoneczne dni. Pocieszam się więc tymi nowalijkami, które udaje się ‘upolować’ na targowych straganach i coraz bardziej niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
Tydzień (już drugi w zasadzie…) należy do dosyć intensywnych, i to nie w sensie kulinarnym niestety. Przemeblowanie i ‘odgruzowywanie’ już na szczęście zakończone – ‘przydasie’ i fotograficzne rekwizyty nareszcie mają swoją osobną wielką szafę :). Do tego koniec kursu, egzaminy i obliczanie średnich, a od jutra – kilka dni z przemiłymi gośćmi z Kopenhagi (co oznacza, że jeszcze przez jakiś czas nie będzie niestety nowych zdjęć i przepisów, jednak już po niedzieli postaram się nadrobić te kulinarne zaległości ;)).
A tymczasem – jeśli i Wy dysponujecie już młodą kapustą – polecam Wam dwa zeszłoroczne przepisy – klik : na wiosenną kapustę z koperkiem oraz na wersję z curry.
‚
Nawet jeśli pogoda was nie rozpieszcza, to nowalijki z koszyka chyba to wynagradzają? Śliczne są!
Bee, oczywiscie ze wynagradzaja! Ale kilka promieni slonca wiecej tez by sie przydalo ;)
Przynajmniej jednak przez te deszcze mamy urodzajne kapuchy wszelkiej maści :D
Auroro – i papryka tez ponoc tutaj mocno obrodzi :) Za to pomidory niestety za ta aura nie przepadaja i nie zawiazuja owocow, co wyjatkowo mnie martwi :(
kapustę uwielbiam, szczególnie młodą, ale póki co szparagi, szparagi, szparagi trwa sezon i nie można sobie odmawiać w każdej postaci!!!
j
Masz racje Jadwigo – szparagi wciaz na pierwszym miejscu! :)
Tak sobie myślę, że szafa na przydasie kuchenne to jednak miła rzecz. Taka wiosenna kapusta też jak najbardziej.
Zawsze to lepsze niż te średnie i egzaminy i inne takie (a tym zajmuję się ostatnio ja, chociaż na średnie jeszcze chwilę muszę poczekać).
Kaba, jutro na szczescie mam juz dwa ostatnie egzaminy do poprawy, wiekszosc srednich juz obliczona i od srody juz prawie ze wolne ;) A potem dwa tygodnie urlopowej beztroski (majac nadzieje, ze pogoda wtedy dopisze…).
Mam wrażenie że Twoja młoda kapusta do mnie mówi :) Jedno z tych dań bez których dla mnie wiosna nie istnieje. Dzięki za przypomnienie!
Krysia BloodyGoodFood
Krysiu, ciesze sie, ze ‚przypominacz’ sie przydal :)
Bea, ja mlodej kapusty z koperkiem chyba od wiekow nie jadlam… I nigdy sama nie gotowalam. Musze rozejrzec sie jutro po moim bazarze. Wersja z curry brzmi bardzo zachecajaco! Wiesz, wydaje mi sie, ze to najgorszy maj z calego mojego zycia…. Nie pamietam zebym kiedykolwiek miala ogrzewanie wlaczone pod koniec maja! Mam nadzieje, ze spedzisz mile momenty z goscmi. W takich chwilach zapomina sie troche o paskudnej pogodzie :-)
Sissi – ja tez jadam ja jednak niezwykle rzadko…
Masz racje – wg mnie to zdecydowanie najgorszy (i najzimniejszy) maj, jaki pamietam :/ Na szczecie w miniony piatek bylo ladniej, niz byc mialo, goscie wiec mogli to wykorzystac :) A w deszczowe sobotnie popludnie pocieszalismy sie w Maison Cailler ;)
W tym roku jakoś zapomniałam o młodej kapuście , a przecież tak bardzo ją lubimy.
U nas maj piękny, dziś nieco chłodniej, ale mam nadzieję , że wkrótce znowu będzie ciepło.
POzdrowienia Kochana:*
Ps.. Zamówiłam w końcu quinoę na allegro, oczekuję z niecierpliwością hehe:D
Majano, szybkiej przesylki zatem zycze :)
Maj rzeczywiście dość kapryśny, niestety. U mnie nawet polowanie na nowalijki kończy się często niepowodzeniem. Dlatego z wielką przyjemnością patrzę na Twój przepis i chętnie bym skubnęła tych pyszności :).
Evitaa – u nas dzis (nareszcie!!!) slonce, od jutra jednak ponownie tydzien deszczu; o truskawkach wciaz wiec mozna tylko pomarzyc… :(