Sezon na bób wciąż trwa*, co piątek wracam więc z farmy z olbrzymią porcją tych pysznych, zielonych strąków.
*(upały również, nie narzekam jednak, wychodząc z założenia, iż lepsze to niż niż chłód i słota ;))
Co drugi piątek zaś na ‘naszą’ farmę przyjeżdża pani z serami owczymi własnego wyrobu, zabieram więc zawsze wtedy ze sobą szklany pojemnik, który napełniamy pysznymi serowymi ‘kulkami’ :) Są idealnym dodatkiem do szybkich sałatek czy kanapek, szczególnie przy obecnie panującym skwarze…
Jak wspominałam już wielokrotnie – najczęściej gotuję bób na parze, dosyć krótko (3-4 minuty), by pozostał jeszcze lekko ‘al dente’, a następnie natychmiast zanurzam go w lodowatej wodzie, by zatrzymać proces gotowania oraz by zachować ten świeży, zielony kolor. A później podaję np. ze zgrillowaną cukinią, pomidorami i kozim lub owczym serem; czasami dodaję też orkiszowy kuskus lub komosę, jeśli sałatka ma być bardziej pożywna.
Była już na blogu sałatka z bobem i grillowaną cukinią (pyszna!), była wersja z pomidorami – klik, były też grzanki (w stylu bruschette / crostini) z rzodkiewkowym serkiem lub szynką parmeńską – klik. Dziś również grzanki, lecz z pomysłu Donny Hay (uwielbiam jej przepisy – a przede wszystkim zdjęcia – i z niecierpliwością czekam na każdy kolejny numer jej magazynu…); jako dodatek do bobu i koziego sera jest tutaj pyszny sos z pieczonej papryki, który od razu podbił nasze serca (a raczej nasze kubki smakowe i żołądki ;)). Bardzo nieznacznie zmodyfikowałam przepis dodając odrobinę świeżych ziół, więcej papryki i mniej czosnku, a zamiast migdałów – tym razem orzeszki piniowe, które czekały akurat na zużycie. Połączenie bobu, pieczonej papryki, kremowego serka i orzeszków okazało się tak pyszne, że nawet Ci, którzy właśnie skończyli obiad, niecierpliwie czekali na koniec sesji zdjęciowej ;)
(przy okazji przypominam o ewentualnym zamrożeniu bobu, jeśli oczywiście macie taką możliwość…)
Grzanki z bobem, pieczoną papryką i kozim / owczym serem
na 4 porcje
1 główka czosnku + 4 ząbki (można je pominąć)
1 łyżka oliwy + do polania
200 g papryki
1 łyżka octu z sherry (u mnie balsamiczny)
1 łyżeczka cukru (pomijam)
50-60 g migdałów (w oryginale bez skórki) lub orzeszków piniowych
sól morska + świeżo zmielony pieprz
4 duże kromki chleba – najlepiej na zakwasie (lub 8 mniejszych)
150 g białego, miękkiego koziego lub owczego sera
ok. ½ szklanki ugotowanego bobu
opcjonalnie : świeża bazylia + oregano lub tymianek
Rozgrzać piekarnik do 200-220°C.
Główkę czosnku przekroić na pół (ścinamy górną część główki) i ułożć na wyłożonej papierem blasze wraz z dodatkowymi 4 ząbkami, polać lekko oliwą; piec (wraz z papryką, szczegóły poniżej) przez ok. 25-30 minut (pojedyncze ząbki wyciągamy już po ok. 10 minutach).
Paprykę umyć, osuszyć, ułożyć na blasze obok czosnku i opiec z każdej strony aż skórka będzie lekko czarna. Przełożyć paprykę do hermetycznego naczynia (używam szklanego) lub ewentualnie do worka. szczelnie zamknąć i pozostawić do wystygnięcia (dzięki temu paprykę łatwiej będzie obrać ze skórki).
Bób ugotować na parze (ok. 3-4 minuty, większe ziarna do 5-6 min) i natychmiast przełożyć do lodowatej wody, by zachować jego kolor i chrupkość; po ostudzeniu obrać i wymieszać z odrobiną oliwy, dodać kilka posiekanych listków bazylii, lekko doprawić solą i pieprzem.
Obrać paprykę ze skórki, oczyścić z nasion i przełożyć do malaksera. Dodać 4 upieczone ząbki czosnku (‘wyciskamy’ ich miąższ z osłonki), ocet, oliwę, cukier (jeśli używamy), migdały lub zrumienione na suchej patelni orzeszki piniowe, sól i pieprz do smaku oraz ok. ½ łyżeczki świeżych listków oregano lub tymianku, zmiksować na pastę.
Kromki chleba zrumienić kilka minut na suchej, rozgrzanej patelni (lub w piekarniku, tosterze czy na patelni grillowej) i każdą kromkę skropić lekko oliwą, a następnie natrzeć upieczoną główką czosnku. Na chlebie rozsmarować ser, na niego nałożyć sos paprykowy oraz bób; skropić odrobiną oliwy i ewentualnie posypać zrumienionymi na suchej patelni orzeszkami piniowymi lub płatkami migdałów (u mnie również czerwony pieprz, który lubię szczególnie za jego walory ‚dekoracyjne’ ;)).
- czosnku można użyć nieco mniej; u nas te dodatkowe 4 ząbki są zbędne, gdyż jedna połówka główki wystarcza mi do natarcia chleba, a drugą (mniejszą) dodaję do sosu paprykowego
- nie dodaję tutaj cukru, gdyż zazwyczaj używam zredukowanego uprzednio octu balsamicznego, który sam w sobie jest już lekko słodki
- według mnie, sos paprykowy jest ciekawszy właśnie z odrobiną świeżego oregano lub tymianku (najchętniej używam tymianku cytrynowego), a bób zyskuje na smaku w towarzystwie bazylii; sos możecie również przygotować wcześniej (przy aktualnych upałach piekarnik włączam tylko wyjątkowo – albo bardzo wczesnym porankiem, albo bardzo późnym wieczorem…) i przy okazji z podwójnej (lub potrójnej ;)) porcji, jest bowiem naprawdę pyszny! (mój jest pomarańczowy, gdyż czerwonej papryki aktualnie nie ma na farmie, jest za to zielona i pomarańczowa :))
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia!
(a wielbicielom pieczonej papryki polecam również tę włoską peperonatę – klik)
‚
Bea, wszystko tak pysznie przedstawione u Ciebie…:):)
U mnie jutro tez znów bób:) I tez na parze – uwielbiam jego zielony kolor i wyjątkowy smak:)
A te Twoje sery owcze na farmie… mm… smaku mi narobiłaś…:):)
Ewelino – dziekuje! :*
Postaram sie kiedys wstawic kilka innych zdjec serow tej pani :)
Pozdrawiam!
Takie kanapki to mi się po nocach będę śnic , są takie piękne i takie smakowite , oj ach
Dziekuje Margot! :)
Cóż za oryginalna kanapka. U nas bób to wczesna nowalijka pojawiająca się już w pierwszych dniach wiosny, czyli….w lutym. Sezon na niego trwa krótko. A latem zajadamy się tu fasolką szparagową.
Ale bobem zdąże tak się tak objeść wiosną, że wystarczy mi to do kolejnego sezonu. I nawet mrozić nie muszę. Zresztą w sklepach jest mrożony bób okrągły rok.
Miłego dnia :)
Ano niestety Italio, nie wszyscy maja takie szczescie jak Ty, by moc jesc bob wiosna :) Bob mrozony i u nas jest, lecz nie ekologiczny, dlatego wole moj wlasny :) Swietnie wspolgra z dynia, wiec we wrzesniu tylko mrozony wtedy wchodzi w rachube :)
Pozdrawiam!
Wypasione kanapki! Pycha!
Kamilo, naprawde pyszne! W pracy wzbudzily mala zazdrosc ;)
Jest w tym przepisie wszystko co uwielbiam :) Bardzo chętnie wypróbuję ( lista wydłuża się ;) te propozycję. Ser mniam . Mnie kiedyś kolor bobu zainspirował do połączenia z czerwoną, pieczoną papryką i wykorzystałam to w jednym z przepisów ;)
Beo- marzy mi się taka farma , na którą pojadę i zrobię zakupy…
Malgosiu, ja tez bym chyba wolala z czerwona, ale ostatecznie ten pomaranczowy kolor tez dobrze tutaj pasuje; prawda, ze to swietne polaczenie? :)
Z farmy wlasnie dzis wrocilam, bylam po owoce do przetworow i kolejne zamowilam na piatek (czarnej porzeczki maja niewiele, wole wiec ja zamowic wcesniej…).
a ja żałuję , że nie mogę robić zakupów i smażyć dżemów wg Twoich receptur. Mam kilka nowych „upatrzonych” , które chciałabym wypróbować :) jak wrócę, to niektórych składników może już nie być. Poczekają kolejny rok ;) Co do porzeczki , Piotr niedawno odkrył , że nie ma soków z tego owocu…można kupic jedynie nektary i napoje…a szkoda.
Malgosiu, u nas jest sok z gamy ‚bio’, taki – http://www.biotta.ch/fr/produits/biotta-classic/cassis/ choc zawiera tez dodatek syropu z agawy (jest kilka takich firm, we Francji wiecej, niestety nie znam skladu kazdego z nich…; sa tez takie typowo ‚artisanal’ i – teoretycznie – sa czystym sokiem z owocow, przyjezdzaj! :D ).
Rozumiem Twoj ‚bol’, gdyz mnie tez z powodu wakacji umknelo kilka sezonowych produktow w tym roku, no ale cos za cos ;)
Mam nadzieje, ze czujesz sie lepiej? Postaram sie wyslac maila wieczorem…
Masz pojęcie, że za nic mi pieczona papryka nie wychodzi??? Nie wiem, jak można to spaprać, ale robiłam dwa podejścia i kicha straszna.
A za dostęp do takiego sera dałabym nie wiem co!
Kasiu, ale dlaczego Ci nie wychodzi? :(
No za nic mi ta skóra potem elegancko nie odchodzi, tylko takie strzępy jakieś, niektóre w ogóle się chcą z papryką rozstać.
Kasiu, ale czy po pieczeniu zamykasz ja szczelnie w hermetycznym pudelku lub w worku? Bo u mnie to akurat pomaga… A jesli i wtedy skorka nie odchodzi, to moze musisz ja troszke dluzej podpiec?
Jakież urocze kulki serowe w oliwie! Muszę sobie zrobić choćby namiastkę i zamarynować labneh po dłuższej przerwie:)
Dominiko – te sa troche bardziej zwarte niz labneh, ale taz sa dobre :)
Bea, potrzebuję pomocy :) Smażę właśnie dżem z moreli i jako fanka migdałowego aromatu powrzucałam do owoców też zblanszowane morelowe „migdałki”, zgodnie z Twą poradą. Mam tylko jedną wątpliwość. Czy po usmażeniu owoców „migdałki” powinnam wyjąć, czy zostawić w gotowym dżemie?
Dominiko, ja wyciagam, jesli jest kilka podczas smazenia (wydaje mi sie, ze smak i aromat jest wtedy wystarczajacy…), no i nie bedzie obaw, ze stezenie cyjanku bedzie pozniej zbyt wysokie.
Dziękuję, właśnie obawy przed zasłyszaną toksycznością owych „migdałków” zrodziły me wątpliwości :)
Pozdrawiam i wracam do mych słoików!
sos paprykowy pycha, i taki piękny kolor, pozdrawiam Beo
j
Dziekuje Jadwigo! I rowniez pozdrawiam :)
A ja nigdy nie gotowałam bobu na parze, a bardzo go lubię i gotuję w sezonie. Spróbuję. Sos paprykowy też bardzo mi się podoba. I to wszystko na kanapce. Super!
Jak mrozisz bób? Ugotowany, bez łupinek czy tylko zblanszowany?
Zazdroszczę ;)
1. Upałów
2. Tej farmy, od lat
3, Bobu w strąkach.
4. Dostępu do świeżych serów, nawet jeżeli są kozie ;)
Niemniej, pozdrawiam serdecznie :)
Wislo, ja teraz juz tylko na parze, no ale moze to bardziej kwestia przyzwyczajenia… (mam wrazenie, ze mniej witamin z nich ‚wyplukuje’ ;)).
Bob mroze juz taki bez lupinek, by potem mozna jak najszybciej i jak najprosciej go zuzyc (dobrze jest wiec zaangazowac jakichs pomocnikow do luskania :)).
A roznorodnosci serow kozich i owczych i ja sobie tutaj zazdroszcze! :D Bardzo by mi tego teraz brakowalo…
Pozdrawiam serdecznie!
Bea, te grzanki są boskie! To moje najulubieńsze grzanki świata! A pasta z papryki, podbita balsamico, robi z moimi kubkami smakowymi co chce. Maślanym wzrokiem oglądam najpierw tę obłędnie piękną kompozycję i jem, jem, jem… Dziękuję!
Dominiko, prawda ze pyszne? Ciesze sie, ze i Tobie polaczenie to przypadlo do gustu :)
Pozdrawiam serdecznie!