Focaccia barese

focaccia_barese01
Focaccia z poprzedniego wpisu zyskała sobie największą rzeszę zwolenników, w związku z czym zgodnie z Waszymi prośbami pojawia się jako pierwsza w dzisiejszym wpisie :)
Przeglądając spis ‘blogowych’ receptur, często stwierdzam, iż to, co najczęściej pojawia się na naszym stole, najrzadziej (bądź wcale!) nie gości na blogu. Tak jest właśnie na ten przykład z wszelkimi wypiekami typu pizza i focaccia, które stały się już naszą weekendową tradycją (szczególnie w okresie jesienno-zimowym). Z drugiej jednak strony – każdy z nas ma z pewnością swoje ulubione ich wersje, więc pisanie tu o nich nie jest chyba konieczne (tym bardziej, iż moim wypiekom daleko przecież do tych przesiąkniętych włoskim powietrzem… ;)).
Dzięki moim międzynarodowym ‘uczniom’ (w cudzysłowie, gdyż są to dorośli, często na dodatek starsi ode mnie…) regularnie wymieniamy się ciekawymi przepisami, choć niektóre z nich niestety muszą swoje ‘odczekać’ w kolejce (nabrać mocy urzędowej ;)). Tak było właśnie z focaccią barese (czyli z Bari), na którą przepis dostałam od jednej z tutejszych Włoszek. Recepturę skrzętnie zapisałam, karteczkę schowałam i… przypomniałam sobie o niej dopiero czytając jeden z niedawnych wpisów Italii od Kuchni.
Sekretem tej apulijskiej focaccii jest dodatek ugotowanego ziemniaka (tak jak do niektórych ciast chlebowych np.), dzięki czemu ciasto jest bardziej wilgotne i dłużej zachowuje świeżość. Niestety tej ostatniej informacji nie udało mi się zweryfikować, gdyż próba zachowania choć kawałka focacci w celach ‘testowych’ okazała się zbyt wielką torturą ;). Co oznacza, że na tym jednym wypieku się raczej nie skończy :)

Przepis mojej uczennicy nieznacznie tylko różnił się od tego opublikowanego u Italii – klik, poniżej więc ich ‘wypadkowa’ :

focaccia_barese3
Focaccia barese

250 g mąki ‘0’ (użyłam mąki T 650)
250 g semoliny z pszenicy durum
150 g ziemniaka (ugotowanego w mundurku)
ok. 18-25 g świeżych drożdży lub 5-7 g suchych
ok. 350 – 400 ml letniej wody (odlewamy ok. pół szklanki do rozpuszczenia drożdży)
1 łyżeczka soli (możemy dodać nieco więcej  – ok. 1,5 łyżeczki)
1 łyżeczka cukru (można pominąć)
4-5 łyżek oliwy
(+ dodatkowo oliwa do formowania i polania ciasta)
pomidorki koktajlowe
suszone oregano
opcjonalnie – czarne oliwki bez pestki

Drożdze rozpuścić w niewielkiej ilości ciepłej / letniej wody (cukier możemy dodać na tym etapie) i pozostawić aż lekko się ‘spienią’ (jeśli używamy suchych drożdży ‘instant’ możemy ten etap pominąć).
Przestudzonego i obranego ziemniaka przecisnąć przez praskę (ziemniak dodawany do ciasta nie powinien być ani za ciepły, ani za zimny).
Wymieszać mąkę, semolinę, przeciśniętego ziemniaka, sól i ewentualnie cukier, dodać oliwę, drożdże oraz tyle wody, by otrzymać dosyć luźne, kleiste ciasto (ilość użytej wody zależy również od rodzaju mąki i jej wilgotności / chłonności); gdy ciasto zbyt mocno się klei do rąk, nie podsypujemy go mąką (przez co ciasto stało by się twarde), lecz zwilżamy dłonie oliwą, co ułatwi pracę z ciastem.
Wyrobione, gładkie i elastyczne ciasto pozostawić w przykrytej misie do wyrośnięcia na ok. godzinę (ciasto ma podwoić objętość). Następnie delikatnie przekłożyć je do naoliwionej lub wyłożonej papierem do pieczenia formy i odstawić do ponownego wyrośnięcia na ok. 40 minut.
Piekarnik nagrzać do 200-240 stopni* (w moim przypadku lepiej sprawdza się wyższa temperatura).
W wyrośniętym cieście zrobić palcami zagłębienia i ułożyć połówki pomidorów (i ewentualne oliwki) lekko wciskając je w ciasto; posolić, posypać oregano i skropić suto oliwą. Wstawić do nagrzanego piekarnika, obniżyć temperaturę do 200-220 stopni i piec foccacię ok. 20-30 minut, aż wierzch dobrze się zrumieni (grubszą foccacię pieczemy nieco dłużej, cieńszą – krócej). Po upieczeniu skrapiamy focaccię oliwą.

focaccia_barese02
Uwagi :

- *w przypadku mojego piekarnika zdecydowanie lepsze rezultaty przy wypieku chlebów czy pizzy daje maksymalne rozgrzanie piekarnika (240-250 st.) i późniejsze obniżenie temperatury, jednak jak zwykle w tego typu przypadkach – i czas i temperaturę pieczenia należy przystosować do naszego piekarnika (w przypadku mocniej nagrzanego piekarnika maks. 20 minut pieczenia wystarcza…)

- drożdży można dodać nieco mniej, wydłużając wtedy czas rośnięcia ciasta

- dla naszych ‘niewłoskich’ ;) kubków smakowych łyżeczka soli to odrobinę za mało (zazwyczaj na 500 g mąki używam ok. 8 – 10 g soli czyli ok. 1 ½ łyżeczki)

- jak wspomniałam już w przepisie, ilość użytej wody zależy również od rodzaju mąki i jej wilgotności / chłonności, dlatego najlepiej jest dolewać jej stopniowo; pamiętajmy, iż ciasto na focaccię ma być bardziej luźne niż na pizzę np. (tutaj dosyć dobrze widać konsystencję ciasta – klik)

- jak w przypadku innych tego typu wypieków, ciasto można też pozostawić do wyrośnięcia na noc w lodówce

- ciasta z tego przepisu wystarcza na dużą blachę (taką z piekarnika), focaccia będzie jednak wtedy cienka (my taką akurat lubimy); jeśli jednak wolicie nieco grubsze ciasto – użyjcie mniejszej blachy / formy

*   *   *

Dzisiejszy wpis dedykuję Wiśle i z przyjemnością dołączam focaccię do listy jej drożdżowych przepisów. A jeśli jeszcze nie znacie jej wspaniałego, pachnącego chlebem bloga, to pora to jak najszybciej nadrobić! :)


Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

34 odpowiedzi nt. „Focaccia barese

  1. italia od kuchni

    No ładna, ładna :) Nastepnym razem też zrobię z oliwkami.
    A czy użyłaś tu apulijskiej oliwy i oliwek? Wiesz, bo tylko wtedy będzie to prawdziwa oryginalna focaccia barese :)))
    Z tym cukrem to jest tak, że każą go dawać do lepszej aktywacji drożdży – to pożywka dla nich. Skoro każą, to dodaję. Widziałam też wersję z miodem.
    U nas z kolei tego rodzaju wypieki też są często, ale z pizzerii/piekarni. Tam robią to najlepiej, tradycyjną metodą. w fachowych piecach. Nawet zwykłe markety miewają czasem ten placek na regałach obok chleba. Czasem robię jednak wyjątek. Kolejny jutro – umówiliśmy się z przyjaciółmi na wspólne pieczenie pizzy. Ale tak tylko, żeby wspólnie się pobawić i pobyć razem :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Nie taka ladna jak bym chciala, ale ‚przezyje’ to jakos ;)
      Oliwa jak oliwa, ale oliwki niestety byly liguryjskie, no a pomidory niestety szwajcarskie ;)
      Cukier do aktywacji drozdzy nasze babcie tez dodawaly, ale jadnak gdzie moge to unikam, przyzwyczajenia nowej rodziny ;)
      (wersje z miodem tez widziala, zdaje sie nawet na ‚Alice tv’ czy cos takiego…)
      Focaccia, ktora kupowalam w Toskanii u piekarza byla pyszna; domyslam sie, ze robia ja na bidze / poolish, co nie tylko poprawia konsystencje ciasta, ale i nadaje jej smaku; moze nastepnym razem tez sie zmobilizuje. No i piece w piekarni jednak o niebo lepsze niz moj domowy piekarnik…

      Odpowiedz
  2. Krystyna9

    no i kicha. Przecież tu u siebie nie mam szans na kupienie semoliny z pszenicy durum. Jak pytam w sklepie to oczy na mnie przewracają jakbym gadała po chińsku. Mieszkanie na prowincji ma sporo plusów i ogrom minusów :(

    Odpowiedz
      1. Krystyna9

        wiem, że tam mogę kupić. Tylko koszt przesyłki jest trzykrotnie wyższy nić kilogram produktu. Ja na razie w dołku finansowym więc poczekam chyba do wiosny, kiedy mam nadzieję jakoś się ustabilizować

        Odpowiedz
          1. Krystyna9

            poczekam jeszcze :) Poszłam dzisiaj do naszego sklepu z włoskimi produktami i pani zapisała mnie na listę :) Za tydzien jedzie do Włoch i postara się przywieźć. Z rozpędu zamówiłam też i manitobę :D

      1. Krystyna9

        Dzięki wielkie Wiesiu, ale mnie jest strasznie głupio brać. Zapytam jeszcze w takim nowo otworzonym sklepie z włoskimi produktami. Kupowałam tam mąkę 00. Teraz zapytam o manitobę i semolinę. Oni ponoć są imprterem więc może ściągną ?

        Odpowiedz
  3. wisla

    Ja też ostatnio często piekę focaccię, tylko u mnie zdecydowanie młodzież pokochała ten wypiek na zakwasie.
    Ta focaccia tez będzie wypróbowana. Wygląda smakowicie i dodatek ziemniaka mnie interesuje.
    Dziękuję za dołączenie do wrześniowej listy „Na zakwasie i na drożdżach” Zapraszam tez w następnych miesiącach :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Wislo, moj zakwas dziwnie leniwy i opieszaly ostatnio niestety, wiec nie wiem, czy bede z nim eksperymentowac… Ale moze chociaz na bidze sprobuje, bo to juz bedzie lepsze.
      Z dodatkiem ziemniaka pieklam kiedys chleby, zyskuja na wilgotnosci i elastycznej strukturze. A teraz juz mam pomysl na inna modyfikacje, ale o tym bedzie w odpowiednim czasie ;)

      Odpowiedz
  4. wiedźma_florentyna

    oj kusisz!
    A ja tak nie lubię wypieków drożdżowych robić (o czym raz na jakiś czas zapominam widząc wyjątkowo ciekawy przepis, a potem klnę). Jeszcze tylko muszę wykombinować co zamiast pomidora (bo Mężczyzna nie zje) i skompletować składniki…

    a tak swoją drogą, jak się uczą to uczniowie są i w pełni zasługują na nazwę bez cudzysłowia (?), a może nawet bardziej bo nie przymuszani są ? Taka moja opinia jest, choć fakt, że uczniowie od razu kojarzy się z dziećmi

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Wiedzmo – gdybym nie miala odpowiedniego przydasia, to pewnie bym nic drozdzowego nie piekla ;) Dawniej uzywalam tez maszyny do chleba, pozniej juz do samego tylko wyrabiania, a od kilku lat – KA.
      A co do uczniow, to i mnie kojarza sie bardziej z dziecmi niestety… No i nie wszyscy sa tam z wlasnej woli, ale to juz inna historia ;)

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  5. kass

    Focaccię to ja każdą, zawsze i wszędzie:)… często piekę taką z rozmarynem i oliwkami, która cieszy się i mnie największym wzięciem, ale lubię też taką najprostszą z grubą solą morską. Fakt, dodatek ziemniaka czyni cuda w pieczywie, często dodaję je do chleba, Twoja focaccia wygląda pysznie, tak bardzo pysznie, że chociaż nie planowałam nic piec, to na kolację planuję focaccię – tymbardziej że mam jeszcze semolinę, pozdrawiam jesiennie:)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Kass – taka z oliwkami i rozmarynem to rowniez nasza ulubiona wersja :) A przynajmniej jedna z ulubionych ;)
      Daj prosze znac, jesli i ten przepis wyprobujesz; mam nadzieje, ze i Tobie przypadnie do gustu :)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
  6. Pingback: Pieczony bakłażan z pomidorami, na szybko | Bea w Kuchni

  7. wichurka

    Przepis wyśmienity!!! Najlepszy z najlepszych jaki do tej pory próbowałam. Do tej opinii dołącza również mój Włoch który oszalał z radosci po skonsumowaniu ;) Pozostałosci jakie udało mi się schomikować na kolejny dzień niczym nie ustępują gorącej świeżutkiej focacci.
    Dziękuję, na pewno będę powracać do tego przepisu!

    Odpowiedz

Odpowiedz na „BeaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>