Od czasu do czasu proszona jestem o przygotowanie jakichś przetworów ‘na zamówienie’. Często na liście życzeń znajdują się konkretne receptury, które przypadły do gustu w poprzednich latach; innym razem zaś jest to tylko ulubiony owoc, a na dodatki mam ‘wolną rękę’. Tym razem była to właśnie ta druga opcja i jedno tylko hasło – pomidor. A cała reszta wedle mojego uznania… Jako iż aktualni ‘zamawiający’ bardziej cenią sobie przetwory słodkie niż te z dodatkiem octu, to zamiast pierwotnie planowanego chutneya powstały dwa dżemy. Mnie smakują, obdarowanym również, choć wielbicieli tradycyjnych smaków może nie zauroczą. No cóż – de gustibus… ;)
Dżem pomidorowy z wanilią i porto
(na ok. 600 – 700 ml dżemu)
ok. 1,3 kg pomidorów (waga przed przygotowaniem)
2 średniej wielkości jabłka (ok. 300 g)
ok. 100 g miodu
ok. 150 g cukru (używam jasnego trzcinowego)
1 laska wanilii
1 laska cynamonu
otarta skórka z 1 małej cytryny lub limonki
sok z ½ cytryny lub z 1 limonki
150 ml porto (+ dodatkowy chlust pod koniec smażenia)
Pomidory naciąć na krzyż na czubku, zalać wrzątkiem (zanurzyć na maks. minutę), a następnie obrać ze skórki. Pokroić na ćwiartki, pozbawić twardych części (i ewentualnie nasion), pokroić na mniejsze kawałki.
Jabłka obrać, oczyścić z gniazd nasiennych, pokroić w małą kostkę (lub zetrzeć na tarce).
Przygotowane pomidory i jabłka umieścić w rondlu / garnku o grubym dnie; dodać miód, cukier, otartą skórkę i sok z cytryny, cynamon. Laskę wanilii przekroić wzdłuż, wyskrobać nożem nasionka i dodać je do pomidorów (wraz z przekrojoną laską). Zalać wszystko winem, wymieszać i zagotować. Smażyć na wolnym ogniu tak długo, aż masa dobrze zgęstnieje* (pod koniec smażenia można jeszcze dolać dodatkowy chlust porto i ponownie zagotować; jeśli chcemy otrzymać dżem o bardziej gładkiej konsystencji, pod koniec smażenia możemy owoce zmiksować i ponownie preparację zagotować). Wyłowić laski wanilii i cynamonu i przełożyć gotowy dżem do wyparzonych lub wyprażonych w piekarniku słoików i szczelnie zakręcić (można ewentualnie zapasteryzować).
*najczęściej smażę dżemy ‘etapami’, tak jak powidła śliwkowe; tym razem smażyłam dżem przez dwa dni, każdego dnia sporo ponad godzinę
(na ok. 400 – 500 ml dżemu)
ok. 1 kg pomidorów (waga przed przygotowaniem)
ok. 250 g jabłek
ok. 200 – 250 g cukru (używam jasnego trzcinowego)
ok. 1/8 – 1/4 łyżeczki zmielonego kardamonu
otarta skórka z 1 małej pomarańczy
sok z ½ cytryny
2-3 łyżki wody różanej (lub 2-3 łyżki konfitury różanej)
Pomidory naciąć na krzyż na czubku, zalać wrzątkiem (zanurzyć na maks. minutę), a następnie obrać ze skórki. Pokroić na ćwiartki, pozbawić twardych części (i ewentualnie nasion), pokroić na mniejsze kawałki.
Jabłka obrać, oczyścić z gniazd nasiennych, pokroić w małą kostkę (lub zetrzeć na tarce).
Przygotowane pomidory i jabłka umieścić w rondlu / garnku o grubym dnie; dodać cukier, otartą skórkę pomarańczową i sok z cytryny, kardamon i wodę różaną (można też połowę wody dodać od razu, a połowę dopiero na ostatnim etapie smażenia). Wszystkie składniki wymieszać i zagotować. Smażyć na wolnym ogniu tak długo, aż masa dobrze zgęstnieje* (jeśli chcemy otrzymać dżem o bardziej gładkiej konsystencji, pod koniec smażenia możemy owoce zmiksować i ponownie preparację zagotować), a następnie przełożyć do wyparzonych lub wyprażonych w piekarniku słoików i szczelnie zakręcić (można ewentualnie zapasteryzować).
*tak jak i powyższy dżem – i ten smażyłam przez dwa dni, każdego dnia sporo ponad godzinę
‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia!
‚
Znowu kusisz. A miałam już nic nie robić. :D
Robiłam kiedyś bardzo dobrą marmoladę z pomidorów i pomarańczy. Został tylko przepis i kiepskie zdjęcia. ;)
Bardzo kuszący przepis :) Pozdrawiam Beo :))))))))))))))))))
Beo kiedy ja mam to zrobić? No kiedy? W tym roku już chyba nie dam rady, bo pomidory już nie takie jakbym chciała. Niestety.
No powiem szczerze, nie znałam tego przepisu nie znałam, czyli przyszły rok będzie z dżemem pomidorowym pozdrawiam
j
Pomidorowo – różany jest stworzony dla mnie, biorę się za niego! :)
No… to dla mnie nowości… smakowicie się zapowiadające! Wow… że tak powiem. :)
Znam konfiturę pomidorową z dodatkiem lawendy. Odkładam jej zrobienie od kilku lat, patrząc na Twoją chyba i na moją przyjdzie czas. Już za rok.
Pozdrawiam
Ania
Dla mnie bomba. Już wcześniej widziałam u Ciebie na zdjęciach:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
Bonjour Bea,
Une confiture à la tomate c’est la première fois que j’entends parler de ça. Pourtant quand j’y pense . la tomate est un fruit, n’est ce pas.
Bonne soirée
Co za szalony pomysł, szczególnie dodatek kardamonu do pomidorów mnie zadziwił. Poważnie się zastanawiam, czy nie zrobić na próbę;))
Beo,
czytam Cię od jakiegoś czasu, raczej masochistycznie, bo do niedawna sama niczego nie przetwarzałam, podziwiałam tylko, walcząc z cieknącą ślinką;))
Ale teraz muszę, po prostu MUSZĘ napisać, że peperonata, że czekośliwka, że cukinie na 100 sposobów – to wszystko cudne i już rodzinnie uwielbiane, za to GRUSZKI z cytryną i imbirem to MISTRZOSTWO ŚWIATA! Po prostu kulinarny orgazm;)))
Już się zastanawiam, kiedy znajdę czas na przerobienie kolejnych 10 kg, które zaraz, dzisiaj kupię na bazarku;))
Bardzo Ci za ten przepis dziękuję (i za wszystkie inne oczywiście również)!
Pozdr słonecznie;)
Ależ to musi być pyszne!!!
Nie lubię dżemów, wiesz? Ale do tych warzywnych mam słabość ;) Ten z porto mnie kusi. Kusi bardzo ;))
Ściskam czule ;)
Odkąd zrobiłam spaghetti pomidorowo-różane wiem, że to połączenie jest niesamowicie dziwaczne a zarazem niesamowicie smakowite :) Cudne pomysły masz! jak zwykle ;)
Beatko nie mialam jeszcze okazji jeśc pomidora w takiej wersji …. ale wygląda przepysznie:) pozdrawiam ciepło