Rehabilitacja i dobrze dobrane ćwiczenia mogą zdziałać cuda. Może nie dosłownie oczywiście, ale to niesamowite, jak bardzo mogą poprawić naszą kondycję. Minus jest tylko jeden – po całym dniu tego typu absorbującach i męczących (by nie rzec – wykańczających… ;)) fizycznie ćwiczeń wracając do domu ‘padam’ i bardzo szybko zasypiam. Nigdy jeszcze nie przespałam tylu długich godzin co teraz! Ale ponoć to normalne, organizm musi się przecież w jakiś sposób zregenerować…
W weekendy staram się coś upichcić i upiec, jednak pierwszeństwo i tak mają długie, energiczne spacery i kolejne ćwiczenia w domu, by nie wypaść z rytmu. I nawet jeśli czasu wystarczyło mi ostatnio na zrobienie kilku nowych zdjęć, to zabrakło go na przygotowanie wpisów… Ale będą już niebawem, obiecuję :)
A dziś przypominam Wam o jutrzejszym dniu św. Łucji i o pysznych szwedzkich szafranowych bułeczkach – Lussekatter :
Przepis i krótką historię tego wypieku znajdziecie tutaj – klik. Ja będę piekła tegoroczne bułeczki dopiero w weekend i – tym razem – w wersji stricte wegańskiej (na mleku migdałowym), ale mam nadzieję, że też będą dobre :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam, by św. Łucja nie poskąpiła jutro ciepłych promieni słońca (w przeciwnym razie i tak pocieszymy się bułeczkami ;))
‚
Kochana upiekłam z Twojego przepisu i są pyszne :) Jutro u mnie na blogu :) Pozdrawiam
Kamilo, ciesze sie, ze mialas ochote je przetestowac :) Mam nadzieje, ze smakowaly? Zaraz ide do Ciebie :))
(moje tegoroczne dopiero w piekarniku; na dodatek na dworze ciemno i ponuro, beda wiec chyba jedynym slonecznym akcentem tego weekendu ;))
Pozdrawiam serdezcnie!
Piekłam je chyba 2 lata temu. Był cudowne. Zdrówka BEatko
Kaba, przezornie nie dziekuje ;) Ale juz teraz widze poprawe, wiec to dla mnie bardzo duzo.
Milego weekendu!
Z takimi bułeczkami to nawet bez słońca św. Łucja pogodna:). Zapraszam do siebie na śniadania i desery św. Hildegardy z Bingen.
Mimo-za-monika, to bedzie nasza weekendowa namiastka slonca :)
Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za zaproszenie! Przepisy sw. Hildegardy sa mi bliskie (choc – przyznaje – teraz moze troche mniej niz nascie lat temu…).
są pyszne znam, robiłam ale bez szafranu, a teraz nowość z szafranem, pozdrawiam
j
Jadwigo, z szafranem przy okazji maja ten piekny, sloneczny kolor :)
Beo mam nadzieje, ze rehabilitacja idzie dobrze. Kiedys w jakims artykule przeczytalam, ze psychologowie czesciej na depresje i bezsennosc powinni zapisywac ruch, nawet jesli powoduje on zmeczenie, to nie ma to jak dobry sen po wysilku :) Milego weekendu
Magdo, czy na depresje pomaga to nie wiem (choc pewnie tak…), jednak na obolaly kregoslup jak najbardziej :) A co do snu, to na szczescie (odpkuje…) naleze do tej kategorii, ktora kladzie glowe na poduszke i zasypia NATYCHMIAST :D Nie wiem, co to bezsennosc czy budzenie sie kilka razy w nocy (budzi mnie dopiero budzik rano ;)). No chyba, ze budzi mnie jakis odglos czy bol, ale to juz insza inszosc ;))
Pozdrawiam serdezcnie!
Piękne!
U mnie poskąpiła, a bułeczek nie piekłam…
Amber, u nas pogoda tez poskapila :( A buleczki wlasnie sie teraz dopiekaja (za to ze zdjeciami moze dzis byc kiepsko…).
Milego weekendu!
cudne bułeczki :) z chęcią bym zjadła!
Dziekuje Lucjo i polecam! :)
Bułeczki wyglądają cudnie, tylko po co wałkować i przypominać o przepisach dodając wciąż te same fotografie ? Jak ktoś będzie szukał receptury, to znajdzie. To samo z przepisami wigilijnymi. Nie lepiej zrobić odnośnik, opatrzony jakąś smaczną fotografią, niż robić post o identycznej treści każdego roku?
pozdrawiam :)
Kamilo, z tego, co pisza czytelnicy bloga w mailach – zdjecia sa o wiele milej widziane niz same odnosniki, gdyz w wiekszosci jestesmy wzrokowcami jednak :) I to wlasnie te ‚tematyczne’ wpisy pomagaja przypomniec sobie o danej recepturze (zdjecie sprawdza sie tu ponoc lepiej niz sama nazwa potrawy…). Ale oczywiscie rozumiem, ze nie wszystkim moze to odpowiadac, tyle tylko, ze nigdy nie da sie chyba wszystkich zadowolic. Nie wydaje mi sie tez, by na blogu wciaz bylo ‚walkowane’ to samo (choc w tym roku sytuacja jest dosyc wyjatkowa ze wzgledu na moja kondycje niestety…). To, ze przypominam o swiatecznych czy innych sezonowych wpisach, to dla mnie akurat dosyc naturalne – wszak kalendarzowa powtarzalnosc i sezonowosc jednak temu sprzyjaja.
A by wilk byl (w miare ;)) syty i owca cala, pozostawiam dzis tylko pierwsze zdjecie z wpisu…
Pozdrawiam
Beo droga, śpij ile możesz.Ten czas przeznacz dla siebie.Rozluźnione ciało chętnie i dobrze śpi.Zaakceptuj to, i odpoczywaj.A my poczekamy, starcze wpisy poczytamy :)(jak jestem poetycka).
pozdrawiam serdecznie:)
Dziekuje Mario! :*
Przyznaje, ze nigdy nie spalam tyle co teraz… Prawie jak niemowle ;)
Pozdrawiam serdecznie i milego weekendu zycze!
Cudowne są te bułeczki.
Aż mi tutaj pachną :)
Zdrowia życzę Beo! Pozdrawiam ciepło.
Ps. Też muszę wziąć się za kręgosłupowe ćwiczenia z powrotem, ale teraz mam inne zmartwienia i to jakoś tak zostawiłam…
Też je w tym roku robiłam – pierwszy raz. I bardzo żałuję, że dopiero teraz, bo są przepyszne!