Domową nutellę z poprzedniego wpisu można wykorzystać również w inny, niezwykle smakowity sposób – na przykład jako nadzienie do czekoladowych naleśników (a jeśli dodamy do tego jeszcze sos malinowy, to pełnia naszego szczęścia będzie gwarantowana ;)). Lubię, gdy do naleśników czy gofrów smarowidło jest nieco rzadsze, dodaję więc wtedy nieco więcej mleka do miksownia orzechów, tak, by konsystencja była mocno kremowa.
Oczywiście tym razem naleśniki znów w wersji ‘uboższej’ ;) czyli wciąż bezjajeczne, na podstawie poprzedniej receptury – klik. Jeśli jednak macie ochotę przetestować również inny przepis, to pod koniec dzisiejszego wpisu polecam Wam recepturę Mistrza Hermé, z której miałam zwyczaj korzystać w moim poprzednim ;), wolnym od alergii życiu (niestety z przyczyn ewidentnych – bez zdjęć, wierzcie mi jednak na słowo – zawsze się udają :)).
Naleśniki czekoladowe
szklanka = 250 ml
40 g maizeny
30 g kakao (lub czekolady w proszku)
70 g mąki
spora szczypta soli
opcjonalnie – spora szczypta cynamonu / ok. ¼ otartej tonki / nasiona z 1 laski wanilii
1 szklanka mleka (u mnie migdałowe)
1/3 szklanki wody gazowanej (+ ewentualnie ok. 50 ml wody do późniejszego użycia)
1,5 – 2 łyżki oleju / oliwy
2 łyżki syropu klonowego (lub płynnego miodu / syropu z agawy)
(jeśli chcemy otrzymać wersję o smaku pomarańczowym – otarta skórka z 1 małej pomarańczy)
Mąkę wymieszać z solą i kakao (i z ewentuanymi przyprawami / otartą skórką z pomarańczy). Wymieszać mleko i wodę i partiami dodawać płyn do mąki energicznie mieszając, tak by otrzymać gładką, jednolitą masę. Następnie dodać oliwę / olej oraz syrop klonowy / miód, ponownie wymieszać, przykryć i odstawić ciasto w chłodne miejsce na minimum godzinę (a najlepiej dwie).
Jeśli ciasto jest dosyć gęste, dodać do niego jeszcze ok. 1/3 szklanki wody gazowanej (więcej lub mniej, w zależności od typu użytej mąki i od waszych preferencji; im rzadsze ciasto, tym cieńsze naleśniki), dobrze wymieszać.
Smażyć naleśniki na dobrze rozgrzanej patelni, przewracając je delikatnie na drugą stronę po ok. minucie. Usmażone naleśniki możemy układać w lekko nagrzanym piekarniku (ok. 30 – 50°) – dobrze jest przełożyć je papierem do pieczenia, by się nie skleiły.
Świetnie smakowały z domową nutellą i malinowym sosem (z mrożonych malin, przygotowanym tak jak tutaj - klik).
‚
* * *
‚
Naleśniki czekoladowe wg Pierre’a Hermé
(Pierre Hermé – ‚Larousse du chocolat’)
95 g mąki
20 g kakao
20 g cukru
250 ml mleka (tłustego)
2 duże jajka
60 ml jasnego piwa
30 g stopionego masła
dzień przed smażeniem… :
Wymieszać mąkę, kakao i cukier. W drugim naczyniu wymieszać mleko i jajka, następnie dodać piwo i stopione masło. Wlać płyn do mąki i energicznie wymieszać, tak by otrzymać jednolitą, gładką konsystencję. Przykryć i wstawić do lodówki.
Przed smażeniem naleśników : mieszamy ciasto i jeśli jest zbyt gęste, dodajemy jeszcze odrobinę mleka.
Smażyć naleśniki na dobrze rozgrzanej patelni (staramy się jak najcieniej rozprowadzić ciasto na dnie patelni); po usmażeniu można ewentualnie przechować je jeden dzień w lodówce.
Podawać z marmoladą pomarańczową / cytrusową lub z nutellą (najlepiej oczywiście domową! ;)) i sosem czekoladowym.
‚
Pozdrawiam serdecznie!
‚
fiu fiu zaszalałaś! :)
Zielenino, to w zastepstwie ‚tlustoczwartkowych’ paczkow ;))
Pyszna mocno czekoladowa rozpusta! Pozdrawiam
Dziekuje Kamilo! :)
Idealne, cieniutkie jak chusteczki :) Podziwiam, bo ja naleśników usmażyć nie umiem… Zawsze mi się rwą i w ogóle wyglądają… Nie jak naleśniki w każdym razie ;)
Czekoladowe musiały być jeszcze lepsze od tradycyjnych :)
Gin, a moze to kwestia patelni i jej rozgrzania? Bo to jest rownie wazne jak ciasto… I moze sprobuj tez z takim dluzej odpoczywajacym, wtedy ciasto jest bardziej elastyczne.
Cudowne! A nie uwierzysz, też właśnie myślałam o czekoladowych naleśnikach ;) Chyba się skusze i wypróbuję ten przepis, który polecasz P. Herme. Poszalałaś czekoladowo w tym tygodniu! :) Pozdrawiam!
Atino, te nalesniki PH jak najbardziej warto wybrobowac :)
(telepatia u nas zadzialala ;))
PS. Na maila odpisze najpozniej w niedz., dzis mam bowiem tylko lewa reke do dyspozycji, wiec stukanie na klawiat. zajmuje mi sporo czasu ;)
Jaka rozpusta…;-) Oj chętnie dałabym się skusić:-)
Marzeno, jak karnawal to karnawal! Trzeba troche poszalec ;)
Beo-nie uwierzysz…ale i ja myślałam o czekoladowych naleśnikach :D Przyznam , że Twoje wyglądają jak kawałek jedwabiu. Cieniutkie, delikatne…wspaniałe :) Chętnie wypróbuję przepis, pozdrawiam :*
Malgosiu, mam nadzieje, ze i Wam przypadna do gustu! Bedzie okazja do kolejnego ‚pojedynku’ :D
Pozdrawiam!
Wspaniałe, apetyczne , piękne….
p.s ja maiłam piec w weekend to ciasto drożdżowe z czekolada , twoje wegańskie, ale mi się rodzina rozchorowała , na tzw grypę żołądkową i mam mały szpitalek :(
Margot, wspolczuje ‚szpitala’ i trzymam kciuki, by wszyscy szybko wrocili do zdrowia. U nas tez niestety panuje i zwykla grypa i ta jelitowa, na szczescie (odpukuje…) jak na razie mnie ominela.
Bea, dziękuję za kciuki. najgorsza faza za nami ,ale teraz z 2 dni jeszcze diety pewnie , bo nikt nie ma apetytu na nic
No pewnie, ze apetyt mniejszy; poza tym warto unikac tego, co nie pomaga w trawieniu, a wszystko co slodkie niestety sie tu zalicza; ale to nic – pozniej to sobie chorzy nadrobia, prawda? ;)
Milej niedzieli Margot!
Beo, jakie cudowne są te naleśniki! Jejku, zjadłabym z wielką chęcią. :)
Kochana, nie udało mi się niestety przyłączyć do Czekoladowego Tygodnia, nie wyrobiłam się… :(
Buziaki:*
Majano, niestety doskonale to rozumiem :*
Pozdrawiam i milej niedzieli zycze!
Beo,
zrobiłam sobie Twoje czekoladowe naleśniki.
Na dobry nastrój działają idealnie!
Pozdrawiam słonecznie!
Amber, ciesze sie zatem, ze przydaly sie na poprawe nastroju :)
Pozdrawiam serdecznie!
Pięknie celebrowałaś czekoladowy czas!! Szczególnie przypadły mi do gustu te naleśniki. Sama po czekoladę nie sięgam często, ale jeśli już, to lubię by było baaardzo czekoladowo :) a nie czekoladowo na pół gwizdka ( kostka mlecznej mnie nie usatysfakcjonuje )
Aga, u mnie to w sumie zalezy od nastroju… ale jesli jest mega czekoladowo, to za to w niewielkiej ilosci. A kostka moze byc, ale zalezy jakiej wielkosci :D
Pingback: Czekoladowy Tydzien – podsumowanie 2014 | Bea w Kuchni
Nabrałam ochoty na takie nalesniczki :)
Zapraszam do siebie : http://aga-w-kuchni-podpowiada.blog.pl/
Pozdrawiam :)