O aronii wspominałam Wam na początku roku, à propos tego wpisu – klik. Jeśli tylko macie taką możliwość, to polecam Wam ten prawdziwy skarb natury, który ma niezwykle korzystny wpływ na nasz organizm (by się nie powtarzać, zainteresowanych odsyłam do tego oto artykułu – klik).
Gdy tylko mogę, to robię jesienią zapas aronii i mrożę jej owoce, a później dodaję ją do jesienno-zimowych soków warzywnych. Często też spożywamy aronię w formie suszonej, którą dodaję do inych mieszanek bakaliowych (również np. do ciast czy deserów, np. do crumble). Przyznaję, iż samych soków z aronii nie przygotowuję w domu, spożywamy ich bowiem tak duże ilości, że niestety miejsca na ich przechowywanie zdecydowanie by mi zabrakło… Soki więc kupuję, zawsze ekologiczne, naturalne, bez dodatku cukru. Za to chętnie przygotowuję kilka słoiczków dżemu / marmolady (niestety co roku i tak jest ich za mało… ;)).
Dżem z aronii można przygotować dokładnie tak samo jak z owoców czarnego bzu – klik. I podobnie jak czarny bez, można łączyć ją również z innymi owocami, np. z jabłkami, gruszkami, malinami / truskawkami, jeżynami, a nawet z brzoskwiniami czy nektarynkami (również dodatek wody różanej świetnie tutaj pasuje, ale wiem, że nie wszyscy lubią jej smak i aromat). Możemy też dodać szczyptę ulubionej przyprawy : będzie pasować tu np. cynamon, imbir czy kardamon.
Dodatek soku z cytryny powoduje szybsze tężenie dżemu (dzięki dodatkowym pektynom), a przy okazji niweluje lekką goryczkę / cierpkość aronii, choć mnie ona akurat nie przeszkadza, wręcz przeciwnie – to jest właśnie główna charakterystyka aronii. Często poleca się zbiory aronii po pierwszych przymrozkach, jeśli jednak nie macie takiej możliwości (ja mogłam ją mieć albo teraz, albo nigdy…), to możecie ewentualnie ją uprzednio zamrozić, choć szczerze mówiąc nie zmienia to jakoś bardzo wyraźnie smaku przetworów.
Dżem / marmolada z aronii, z dodatkiem jabłek i gruszek
1 kg aronii
500 g jabłek (waga po spreparowaniu)
500 g gruszek (waga po spreparowaniu)
sok z 1 cytryny
ok. 500 g cukru
Owoce aronii umyć, odzielić od gałązek, przełożyć je do rondelka, dodać odrobinę wody, zagotować i gotować na wolnym ogniu, mieszając od czasu do czasu.
Jabłka i gruszki pokroić w małą kostkę (lub zetrzeć na tarce) i dodać do aronii wraz z cukrem i sokiem z cytryny (możemy też dodać sporą szczyptę cynamonu, imbiru czy kardamonu). Gotować do otrzymania odpowiedniej konsystencji* (aż skórki aronii odpowiednio zmiękną i wszystkie owoce się ‘rozpadną’). Przełożyć do wyparzonych / wypieczonych suchych słoików i natychmiast szczelnie zamknąć. Można dodatkowo zapasteryzować – klik.
* do sprawdzania konsystencji dżemu zazwyczaj poleca się tzw. metodę talerzykową : na umieszczony uprzednio w zamrażalniku talerzyk wlewamy nieco dżemu i jeśli zastyga on bardzo szybko (marszcząc się lekko na powierzchni pod wpływem dotyku) to dżem jest gotowy
Tak jak pisałam wyżej, dżem ten można przygotować też nieco inaczej, tak jak ten z czarnego bzu :
- owoce przygotować jak powyżej, zasypać je cukrem, lekko rozgnieść widelcem i odstawić na min. 12 godzin (można je w tym czasie przemieszać), następnie dodać połowę soku z cytryny, zagotować i gotować na wolnym ogniu mieszając od czasu do czasu; w połowie gotowania dodać resztę soku z cytryny i gotować do otrzymania odpowiedniej konsystencji
- można też osobno rozgotować jabłka i gruszki i dodać je dopiero w końcowym etapie smażenia aronii (gdy owoce są już odpowiednio miękkie), ja jednak z lenistwa wybieram opcje jednogarnkową ;)
- jeśli nie lubimy pestek w dżemie, owoce możemy potraktować podobnie jak na galaretkę, czyli gotować je najpierw przez kilka minut z dodatkiem wody (bez cukru), następnie przetrzeć je przez sito, odcedzić sok, przelać go do rondla i gotować z dodatkiem cukru, soku z cytryny i pozostałych owoców aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji (tradycyjnie używa się takiej samej ilości cukru co otrzymanego soku z owoców, choć u mnie jest go zazwyczaj mniej…
‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia!
‚
Przygotowuję bardzo podobną konfiturę, ale w proporcji 1:1:1:1 (gruszki, jabłka, aronia, cukier + szklanka wody), zaczynam od ugotowania syropu, w którym rozgotowuję gruszki i jabłka, dopiero na koniec wrzucam aronię – i okazuje się, że genialnie smakuje jako dodatek do serów albo mięs :) Pozdrawiam serdecznie! :)
Ja stronie od gotowania owocow w syropie, gdyz czesto dopiero pod koniec gotowania decyduje, czy dam go wiecej czy mniej; poza tym metody ‚syropowej’ uzywam wtedy, gdy owoce maja sie gotowac krotko, tu jednak wole konsystencje bardziej w stylu mocno wysmazonej marmolady, wiec dlugie gotowanie syropu cukrowego jest w moim przypadku mniej wskazane ;)
Pozdrawiam Agato!
Mniam uwielbiam aroniową dżemoladę :) Niestety soku nie mogę pić, bo zbytnio obniża mi ciśnienie :( Pozdrawiam
Kamilo, jesli masz bardzo niskie cisnienie i spozywasz sporo aronii to faktycznie moze to miec negatywny skutek… Podoba mi sie to slowo ‚dzemolada’ :))
Pozdrawiam!
Bardzo mi się podoba taki dżemik…
Pati – dziekuje! Mam nadzieje, ze uda mi sie jeszcze go ‚doprodukowac’ po powrocie, za szybko bowiem znika niestety… ;)
Oooo! Moje ukochane aronie! Przypomniało mi się dzieciństwo :)
Marto, a u mnie niestety malo bylo aronii w domu… U chrzestnej tak, ale nie u mamy. Ale to nic – jest teraz u mnie :)
Beo :) – właśnie moja aronia czeka na zerwanie z krzaczka (w tym roku jakoś wcześniej dojrzała), a tu Twój wpis jak na zamówienie. Co prawda nie planowałam dżemu (raz próbowałam innym sposobem i skórka była za twarda), ale teraz nabrałam ochoty. Mam bardzo dużo musu jabłkowego, więc chyba go wykorzystam. Teraz musiałabym kupić jabłka, bo te własne już są w słoiczkach.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Pelu, ciesze sie, ze zdazylam z wpisem na czas :)
By aronia nie byla twarda, albo gotuj ja dluzej, albo ewentualnie przetrzyj przez sito, choc ja jestem niestety na to zbyt leniwa… A mus jak najbardziej mozesz wykorzystac! :)
Pozdrawiam serdecznie!
Marmolada z aronii to coś niesamowitego.Pyszna w smaku,ale przede wszystkim cenna w wiele witamin.Warto spożywać ją w każdej postaci.Pozdrawiam
Dokladnie tak Kamilo – dla mnie to jedna z lepszych, sezonowych i lokalnych ‚bomb’ witaminowych :)
Pozdrawiam!
Super, zawsze kupowałam teraz zrobię :)
Bocianko – polecam!
Ja moja miałam trzymać do przymrozków ale chyba niedługo zerwę bo zaczyna się marszczyć a jest już chyba wystarczająco słodka. Tylko mój mąż zarezerwował trochę do nalewki bo aroniowej jeszcze nie robił.
Matewko, nic sie nie stanie jesli zbierzesz ja teraz; lepsze to, niz ryzyko, ze zjedza ja Wam ptaki ;) A nalewka z pewnoscia tez bedzie pyszna!
A ja jakoś za aronią nie przepadam, choć taka wersja bardzo mnie zainteresowała
My ostatnio zjedlismy caly sloiczek na jedno posiedzenie, co niezwykle rzadko sie zdarza… :)
uwielbiam aronię na surowo z krzaczka, nie miałem jeszcze przyjemności żadnych przetworów z niej jeść, chyba dużo straciłem
Ja niestety nie mam dostępu do aronii. Kiedy miałam, kompletnie nie wiedziałam, co z nią począć – jej właścicielka bowiem robiła z niej jedynie wino. Teraz, jak już mam pomysły, nie mam aronii… Ironia losu ;)