Co roku skrzętnie notuję nazwy potraw, które chciałabym przygotować podczas naszego wspólnego dyniowania, zawsze jednak udaje mi się zrealizować niestety tylko nikłą część moich planów. Tym razem więc postanowiłam zacząć od tego, co miało się pojawić tu już w poprzednich latach, a na co nigdy nie wystarczyło czasu… Choć oczywiście znów będzie to i tak tylko fragment tej coraz obszerniejszej dyniowej listy ;)
Zacznę więc chrologicznie – od śniadania :)
Jeśli jesteście typem przedkładającym wszelkie płatki i muesli nad kanapki, to dzisiejszy wpis jest jak najbardziej dla Was : płatki owsiane, orzechy, żurawina, korzenne przyprawy i oczywiście – dynia! :) Zmodyfikowałam nieco testowane wcześniej przepisy (głównie ten i ten), gdyż były dla mnie nieco za mało… dyniowe ;) Jak w przypadku każdej innej granoli – dodatki można tu oczywście zmieniać wedle upodobania : więcej / mniej orzechów / pistacji / migdałów, pestki dyni czy płatki / wiórki kokosowe. Część płatków owsianych można zastąpić np. kaszą jaglaną czy nawet komosą, co kto lubi (a wersji ‘niedyniowej’ najczęściej dodaję również np. sezam, len lub nasiona chia).
Taka śniadaniowa granola robi się właściwie sama, gdyż całą resztą zajmie się nasz piekarnik (najpierw na przygotowanie dyniowego puree, a następnie na upieczenie granoli). Niech nie przeraża Was długa lista składników – to tylko mnogość korzennych przypraw (które można też zastąpić np. naszą ulubioną przyprawą piernikową).
A jeśli nie jadacie śniadań, to możecie podarować taką słoneczną, jesienną granolę komuś bliskiemu – będzie ona idealnym kulinarnym podarkiem :)
(a od czasu pewnego artykułu Aran Goyoaga dla ‘Whole Living’, domowa granola kojarzy mi się również z tym przeuroczym zdjęciem – klik :))
Dyniowa granola korzenna, z orzechami i żurawiną
szklanka = 250 ml
proporcje na 1 blachę (radzę od razu je podwoić ;))
3 szkl płatków owsianych
¾ szkl puree z dyni
100 – 125 ml syropu klonowego (lub waszego ulubionego miodu)
3 łyżki oliwy / oleju
¼ łyżeczki soli
1 – 1 ½ łyżeczki cynamonu
¼ – ½ łyżeczki gałki muszkatołowej
¼ – ½ łyżeczki imbiru w proszku
¼ – ½ łyżeczki kardamonu
¼ łyżeczki zmielonego ziela angielskiego
1 szklanka posiekanych pekanów
½ szklanki płatków migdałowych
¾ szklanki suszonej żurawiny
Piekarnik rozgrzać do 160°.
Płatki wymieszać z przyprawami i solą, a następnie dodać puree z dyni, syrop klonowy, oliwę / olej, orzechy i dokładnie wszystko wymieszać (żurawiny nie dodajemy na tym etapie). Preparację równomiernie rozłożyć na wyłożonej papierem blasze i wstawić do piekarnika na ok. 45 minut, w połowie pieczenia dodająć żurawinę. Mniej więcej 2-3 razy podczas pieczenia przemieszać płatki, by równomiernie się podsuszyły i zbrązowiły. Wystudzić granolę, a następnie przełożyć ją do słoików i szczelnie zamknąć.
Uwagi :
- zamiast syropu klonowego / miodu, możemy dodać kilkanaście posiekanych daktyli (i dodać wtedy ewentualnie nieco wody czy np. soku jabłkowego
- w mojej dyniowej granoli lubię, gdy niektóre kawałki płatków pozostają lekko sklejone (dzięki temu wolniej miękną w mleku / jogurcie :)), ale jeśli wolicie, by płatki były bardziej rozdzielone, to wystarczy dokładniej mieszać je podczas pieczenia
- jak pisałam na początku przepisu – dla mnie jest to idealna porcja porcja na jedną blachę piekarnika, warto jednak od razu ją podwoić :)
‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia! :)
‚
Uwielbiam granolę. Widzę, że u Ciebie wersja minimalistyczna. Ja zawsze mam listę składników dłuuugą na pół strony :)
Tak, tym razem miala dominowac dynia, pekany i zurawina, li i jedynie ;) Choc w wersjach ‚codziennych’ i calorocznych tez zawsze mam nieco wiecej skladnikow ;)
Pozdrawiam!
Granola wygląda NIESAMOWICIE. Zainspirowałaś mnie do zrobienia tego w domu. Wielkie dzięki!
Dziekuje Kasiu! :))
dynia i te wszystkie orzechy- to to co lubię najbardziej!
Polecam zatem! :)
Następnym razem będę mieszać granolę podczas pieczenia, bo jak się upiecze taka jednolita, to potem jest trochę problem z łamaniem na kawałki. No i ta następna musi być z dynią! *^o^*
No fakt Joanno, pieczona bez mieszania ma troszke zbyt zwarta konsystencje; z drugiej jednak strony nalezy uwazac, by mieszanie nie trwalo zbyt dlugo – otwieranie piekarnika obnizy temperature…
brzmi obłednie!
Dziekuje Kurczaku! :)
Zrobię w najbiższych dniach, bo bardzo zachęcająco brzmi i wygląda. Tylko zamiast pekanów dam świeże włoskie orzechy z własnego drzewa. Bo przecież można, prawda? Nie wyobrażam sobie kupowania dość drogich orzechów pecan, gdy ma się swoje własne włoskie orzechy…
Mąż – na wieść, że będziemy mieć wiosną nasiona ciekawych odmian dyni spytał: „A po co? Przecież ja nie lubię dyni.”
Droga Beo, po prostu ręce mi opadły. On ma chyba jakieś niedobre dni ostatnio, muszę przeczekać. Przecież lubi moje zupy dyniowe, niedzielny gulasz z dynią bardzo mu smakował, pieczoną dynię w rozmaitych wariantach też zjada bez narzekania. Koktajl z lodówkowych różności (awokado, melon, trochę zbyt miękkie do zjedzenia gruszki, surowa malutka dynia Hokkaido oraz suszona sproszkowana trawa pszeniczna) wypił ze smakiem. No naprawdę, trudne dni po prostu, ale przecież faceci nie mają okresu:-)
Hajduczku, nie nalezy w takim razie meza o pewnych rzeczach informowac tylko postawic przed faktem dokonanym (meskie jednostki czasami bywaja niestety ‚specyficzne’, prawda? wszak sa z Marsa ponoc.. ;)).
No a najwazniejsze, ze ochoczo zjada dyniowe specjaly! Moze i do samych dyni przekona sie jeszcze tak jak i moj ;)
Bea, tak pięknie to pisałaś ,ze bardzo mnie zachęciłaś , muszę tytko kopić dynie jakąś , bo ta wielką co dostałam spożytkowałam wczoraj do końca
A to pierwsze zdjęcie to mi się tak podoba , oj podoba
Margot, chetnie bym Ci jakas podrzucila! ;)
I milo mi, ze zdjecie sie podoba :))
Robię granolę , ale ten przepis z musem dyniowym bardzo mi się podoba, zastanawiam się tylko, czy mieszanka nie jest zbyt wilgotna. Na pewno dynia daje piękny kolor. Zdjęcia cudne.
Moje puree jest bardzo suche, wiec mieszanka nie jest wilgotna, poza tym pieke ja tak dlugo, az bedzie dobrze sucha (w zaleznosci od piekarnika, mozna podwyzszyc tez nieco temperature, zupelnie to granoli nie przeszkodzi).
Wlasnie palaszuje ja teraz w pracy, gwarantuje, ze jest mocno chrupiaca :))
Pozdrawiam!
Z ciężkim sercem przyznam, że wolę kanapki. Ale ta granola wygląda tak apetycznie, że pewnie się na nią skuszę. Przecież jak ją zrobię to się nie zepsuje ;)
No pewnie, ze sie nie zepsuje! :))
Wyczarowałaś prawdziwe śniadaniowe cudo! Pycha!
Dziekuje Kamilo! :)
Choć jestem kanapkożercą, bardzo chętnie wypróbowałabym Twoją granolę z zimnym mlekiem…
Pati, ja tez zawsze kochalam kanapki, ale dyniowa granola warta jest kanapkowej zdrady ;)
Spałaszowałabym chętnie tę Twoją dyniową granolę:-)
Czestuj sie wiec Marzeno :)
Świetny pomysł i dobrze, że jest na blogu :) Mam wielką ochotę na zrobienie :) Odkąd przeczytałam czym smarują bakalie nie za bardzo mogę się przekonać do zakupów…nawet w tych ze zdrową żywnością, bo tam też nie wyglądają lepiej. Poszukam jakiegoś źródła…choć czasem nie wiedzą co sprzedają…Ale narzekam ;D Może sama ususzę żurawinę , bo jest teraz w sprzedaży. Jak sądzisz….robiłaś to kiedyś ? Pozdrawiam serdecznie
Malgosiu, niestety sama nie susze… Kupuje ekologiczne, majac nadzieje, ze to co pisze na opakowaniu to jednak prawda.
Usciski!
Byłam w gospodarstwie u p. Majlertów, co za raj, przeceny są, bo sezon kończą 25.10.2014 a dynie i tyle odmian czekają w Białołęce na kupno, dziękuje bo przecież u ciebie przeczytałam ten adres, pozdrawiam
j
poza tym wiele pysznych zdrowych swieżych ekologicznych warzyw mają,
No prosze – nie wiedzialam, ze maja teraz przeceny, dobra wiadomosc :)
Pozdrawiam Jadwigo!
W tym roku nie uda mi się być na wspólnym dyniowaniu. Strasznie tego żałuję, ale obowiązki zawodowe przywaliły mnie jak jakaś lawina. Przepis zapisuję i mam nadzieję zdążyć zrobić jeszcze w tym sezonie.
Dzemdzus, szkoda wielka :( Ale oczywiscie doskonale rozumiem, ze czasami tak bywa…
Poczekam cierpliwie na cos dyniowego u Ciebie w pozniejszym terminie :)
Pozdrawiam!
No proszę , ja kilka dni temu też zrobiłam dyniową granole
Kasandro, w takim razie i Twoj przepis chetnie poznam :)
Obecnie zmieniłam miejsce zamieszkania i czekamy na stałe łącze ma być na początku listopada ale może uda mi się choć jeden wpis dodać – dyniowy przed końcem festiwalu dyniowego. Pozdrawiam
Ależ apetyczna! Coś czuję, że zrobię sobie zapas dyniowej granoli na całą zimę :) Jak ja lubię Festiwal Dyni! :D
Komarko – ja tez! :)
Dzis kolejna produkcja granoli – tamta niestety dawno sie juz skonczyla… :)
Pozdrawiam!
Nigdy nie robiłam granoli. Ale płatki na śniadanie bardzo lubię, szczególnie, gdy się spieszę – nie jestem w stanie wmusić w siebie kanapek z samego rana, a przecież przed wyjściem warto coś jednak przekąsić… :)
Zapiszę sobie ten przepis. I spróbuję zrobić. Zobaczymy, co z tego wyjdzie :)
Gin – nie moze nie wyjsc :) Na zaprzyjaznionym forum zrobilo je juz kilka osob i – ponoc – nie zaluja ;)
obłędna jest ;) pochłonęłam pierwszą porcję dzisiaj na śniadanie i nawet moja dwulatka pochrupała trochę, choć nie dała się przekonać do wersji z mlekiem. Ona jednak najbardziej lubi dyniowe „pankejki” ;) Mam jeszcze pytanie – jak przechowujesz puree dyniowe? Chciałabym trochę zapasu zrobić.
Agnieszko, jak milo ze i Dwulatce smakuje! :)
A co do dyniowego puree, to mozesz albo je zapasteryzowac (najlepiej pasteryzacja dwukrotna) albo tez zamrozic.
Pozdrawiam!
Pingback: Festiwal Dyni 2014 – podsumowanie | Bea w Kuchni
Pingback: Jesienna granola jabłkowo-orzechowa | Bea w Kuchni
Jak długo taka granOle można przechowywać? I czy lepiej w T pokojowej czy bezpieczniej w lodówce?