Czerwcowe przetwory – czereśnie dla Pani i Pana ;)

confit_cerises20111

W tym roku, przez wiosenne fale upałów, wszystkie warzywa i owoce tak szybko pojawiają się na targu, że wprost trudno nadążyć z korzystaniem z nich w pełni. Sezon na kolejne produkty mija, a ja mam wrażenie, że przecież dopiero co się zaczął… Od prawie dwóch tygodni są już morele (muszę jak najszybciej pomyśleć o tegorocznych morelowych przetworach, zanim owoce znikną ze starganów) i praktycznie skończyły się już wiśnie, z których wyjątkowo mało w tym roku skorzystałam. No cóż, trudno jest na wszystko znaleźć czas… Dlatego w soboty (zamiast choć raz porządnie się wyspać ;)) wstaję wcześniej, zabieram wiklinowy kosz i udaję się na targ, by później zamknąć w słoiczkach kolejne skarby lata.


-confit_cerise2011_cuilleres

W miniony weekend zrobiłam kilka słoiczków dżemu czereśniowego, inspirowanych po raz kolejny niezawodnymi przepisami Cristine Ferber, o której wspominałam Wam już niejednokrotnie. Jako iż redukuję zawsze ilość cukru w moich przetworach (wtedy gdy to możliwe rzecz jasna), dżemy smażę więc nieco dłużej niż przewidują to przepisy pani Ferber, no ale coś za coś niestety ;) W przepisach oryginalnych używa ona zazwyczaj ok. 800 g cukru na 1 kg owoców, w związku z czym syrop gęstnieje o wiele szybciej podczas gotowania /smażenia. Jeśli lubimy bardziej jędrne, krótko gotowane owoce, metoda o której wspomina Ch. Ferber (a której ja nauczyłam się również od tutejszych ‘babć’ ;)) jest wyjątkowo godna polecenia, najdłużej bowiem gotuje się sam syrop owocowy (wspominałam o tym kilka razy m.in. w komentarzach, odpowiadając na pytania dotyczące zbyt rzadkiego dżemu właśnie). W wielu przepisach autorka poleca używanie specjalnego termometru cukierniczego, bowiem to w temperaturze 105°C syrop nabiera odpowiedniej gęstości, jeśli jednak takiego termomentru nie posiadacie, wystarczy gotować syrop / dżem na wolnym ogniu tak długo aż odpowiednio zgęstnieje, sprawdzając jego konsystencję za pomocą ‘babcinej’ metody ‘talerzykowej’ : jak przypomina Agnieszka w swoim ostatnim wpisie – klik, by sprawdzić gęstość dżemu wystarczy nałożyć kroplę dżemu na uprzednio schłodzony talerzyk ; gdy dotknięta po chwili powierzchnia dżemu lekko marszczy się – jest on odpowiedniej konsystencji. Bez termometru więc również można sobie poradzić – wszak nasze babcie i bez niego smażyły wspaniałe dżemy i konfitury :)

Dzisiejsze przepisy noszą (w oryginale) nazwę ‘confiture de Madame’ i ‘confiture de Monsieur’, czyli konfitura dla Pani i Pana ;) Do pierwszej dodałam również maliny, gdyż wspaniale pasują one do różanego smaku, do drugiej zaś dodałam kilka korzennych przypraw, by wzmocnić głęboki, czereśniowy i ‘rozgrzewający’ smak. Obydwie preparacje bardzo mi smakują, choć to tej różanej najtrudniej było mi się oprzeć podczas smażenia ;)

confit_cerises_madame

Confiture de Madame, czyli czereśniowy dżem dla Pań ;)

proporcje na ok. 700 ml dżemu

1,2 kg (1 kg po wydrylowaniu) czereśni o jasnym miąższu
(np. odmiana Napoleon)
250 g malin
ok. 250-300 g cukru
sok z 1 cytryny
ok. 3 łyżki wody różanej
opcjonalnie – dwie garści suszonych płatków z róży

Czereśnie umyć, osuszyć, wydrylować, zalać sokiem z cytryny zasypać cukrem i odstawić na ok. 1-2 godziny; następnie owoce zagotować, po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc).
Następnego dnia czereśnie odsączyć na gazie lub sicie i sok przelać do garnka; maliny przetrzeć przez sito, dodać je do soku z czereśni, dodać połowę wody różanej i gotować aż sok zacznie gęstnieć (dolewając również spływający z czereśni sok), regularnie zdejmując szumowiny z powierzchni. Wtedy dodać czereśnie oraz resztę wody różanej i gotować do odpowiedniej konsystencji, (uwaga – przetwory z czereśni mają nieco rzadszą konsystencję, chyba że będziemy je dość długo smażyć…). Na koniec dodać płatki roży, dobrze wymieszać, zagotować i przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (polecam metodę piekarnikową – klik).

confit_cerises_monsieur2

Confiture de Monsieur, czyli czereśniowy dżem dla Panów ;)

proporcje na ok. 700 ml dżemu

1,2 kg czarnych czereśni (1 kg po wydrylowaniu)
250 g malin
ok. 250-300 g cukru
sok z 1 cytryny
ok. 3 łyżki kirschu

opcjonalnie – ok. 1 łyżeczka cynamonu, ½ łyżeczki imbiru, ¼ łyżeczki mielonego ziela angielskiego

Czereśnie umyć, osuszyć, wydrylować, zalać sokiem z cytryny zasypać cukrem i odstawić na ok. 1-2 godziny; następnie owoce zagotować, po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc).
Następnego dnia czereśnie odsączyć na gaziue lub sicie i sok przelać do garnka; maliny przetrzeć przez sito, dodać je do soku z czereśni, dodać połowę kirschu oraz przyprawy i gotować aż sok zacznie gęstnieć (dolewając spływający z czereśni sok), regularnie zdejmując szumowiny z powierzchni. Wtedy dodać czereśnie oraz resztę kirschu i gotować do odpowiedniej konsystencji, (uwaga – przetwory z czereśni mają nieco rzadszą konsystencję, chyba że będziemy je dość długo smażyć…). Przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (polecam metodę piekarnikową – klik).

*  *  *

Mam nadzieję, że i Wam te dwie propozycje przypadną do gustu, są naprawdę pysznym dodatkiem do niedzielnego śniadania, czy do gofrów / naleśników na podwieczorek. O ile oczywiście lubicie czereśnie i czereśniowe przetwory ;)

Polecam Wam również zeszłoroczne przetwory czereśniowe :

confiturecerisetilleul

- czereśnie i wiśnie z kardamonem

- czereśnie i wiśnie w czerwonym winie

- czereśnie i wiśnie z kwiatami lipy

- oraz szybkie i wyjątkowo pyszne – czereśnie i wiśnie w rumie

(wszystkie przepisy tutaj – klik)

Z czereśni możecie przygotować też pyszny syrop lub sok, w podobny sposób jak syrop rabarbarowy i truskawkowy, o których wspominałam tutajklik (zerknijcie również na czereśniowy ‘nektar’, który niedawno pokazywała u siebie Kaba – klik).

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

63 odpowiedzi nt. „Czerwcowe przetwory – czereśnie dla Pani i Pana ;)

  1. majana

    Cudowne dżemy! :) Ja biorę obydwa. Podobają mi się obie wersje. Że też nie wpadłam by dodać wody różanej do dżemu. No super pomysł.
    U mnie wiśnie dopiero czerwienieją, mam nadzieję,ze się nimi poobiadam w tym roku,bo sporo widze na drzewku.:)
    Dojrzały juz porzeczki, też je uwielbiam :)

    Odpowiedz
  2. Tocza

    Jestem Twoją fanką Beatko od dawna, szczególnie wielbię Cię za kalendarz warzyw i owoców :D Bezcenne kiedy się czeka na najniższe ceny rzeczonych, by zabrać się za przetwory i mrożenie :] Choć w tym roku truskawki i generalnie większość owoców rosnących przy ziemi jest niestety raczej droga, to na szczęście wiśnie i czereśnie powinny nam to zrekompensować :] Konfitury w Twoim wykonaniu podobają mi się ogromnie, a ich prezentacja czysty majstersztyk, dążę do osiągnięcia takiego efektu zdjęć jak u Ciebie. Na razie jednak mam problemy ze światłem, bo okna w naszym mieszkanku są po niewłaściwej stronie ^^’ Mimo to dążenie do ideału uważam za swój obowiązek :D
    PS. Mam mroczny plan zrobienia w tym roku swoich pierwszych przetworów i Twója propozycja wydaje mi się nader interesująca :D
    Pozdrawiam
    Toczka

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Toczko, dziekuje za tak mile slowa :)
      Jesli przetwory czeresniowe beda pierwsze, jakie bedziesz robic, to ‚uwazaj’ na nie nieco, gdyz czeresnie maja mniej pektyny niz inne owoce niestety; ale tak jak dopisalam w poscie – wystarczy gotowac syrop tak dlugo, az konsystencja bedzie Ci odpowiadac. Lub ewentualnie dodac wiecej cukru, jesli mocno slodkie dzemy lubisz ;)

      Pozdrawiam serdecznie!

      PS. Ja tutaj nawet nie mam co liczyc na cos takiego jak nizsze ceny na koniec sezonu :/

      Odpowiedz
  3. Ania

    Ano, mnie tez to przeraża, że nie nadążam w tym sezonie owocowym za owocami. Jakoś tak szybko się przewijają, że nie jestem w stanie ich przetwarzać. A marzy mi się czereśniowo, wiśniowo i malinowe szaleństwo.
    Może jeszcze zdążę.
    Pozdrawiam serdecznie
    Anula

    Odpowiedz
  4. Aurora

    Ale świetny przepis! Kurcze, tylko boję się ,ze zanim udałoby mi się zrobić te konfitury i dżemiki, wszystkie czereśnie zniknęłyby z koszyczka… tak, jestem czereśniożerczynią do potęgi n-tej!

    Odpowiedz
  5. Atria

    Wczoraj, kiedy Pani w warzywniaku mi powiedziała “właśnie przywieźliśmy z działki czereśnie, po 4zł kilogram” to kupiłam od razu kilo i zaczęłam pomstować, że nie ma drylownicy. Muszę się jak najszybciej zaopatrzyć itez będę szaleć! Tyle, że u nas to tak po słoiczku schodzi.. chyba, że na prezent. Póki co mam trochę konfituiry truskawkowej z octem balsamicznym.. pozdrawiam!

    Odpowiedz
  6. Abbra

    Beo , uwielbiam Twoje przepisy i opowieści ! Już od samego czytania robię się głodna ( nie wspominając o zdjęciach… ;) ) .
    Konfitury wyglądają bardzo smakowicie – obie – i miałabym ogromny problem, gdybym musiała wybrać tylko jedną :)

    Odpowiedz
  7. Dag-eSz

    Hmmm moja Mama robiła kiedyś dżem z czereśni, ale nie był niczyim faworytem także przestała :P Ale on wyglądał całkiem inaczej niż Twój ;) Jako ciekawostkę powiem Ci, ze w Norwegii “morele” to właśnie czereśnie :))) a jak czereśnie się nazywają to już nie pamiętam :P ale, no właśnie skoro wszędzie tak owocowo i warzywno ciągle się dziwię, ze w Norwegii taka bida z tym :/ truskawki jadłam ze dwa razy :( jeszcze tu norweskiego sezonu na nie nie było :( a czereśnie choć transportowane mają największą cenę z owoców, za garśc, nawet nie wiem czy one mają 500g płaci się 50zł jak dla mnie czysta przesada, a że to niekoniecznie moje ulubione owoce to sobie je odpuszczam zupełnie :P czekam na maliny :)))
    Podziwiam Was za te przetwory dżemowe! :) ale w sumie ja je tak sporadycznie jem, że wystarczy mi kilka słoiczków od teściów, albo w ostateczności kupny ;)
    Pozdrawiam w pierwszy dzień lipca, zimnego w Norwegii… :P
    :))))))))))))

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Dag, problem w tymn, ze nie powinnas cen sobie w ten sposob przeliczac… Bo nic chyba wtedy ‚nie oplaca sie’ w Norwegii kupic (w Szwajcarii zreszta tez nie ;)).
      Ja tez jadam dzemy sporadycznie, ale gdy mi sie takowego ‚zachce’, to lubie miec cos swojego, cos ‚innego’ (konfitury tesciowej odpadaja ze wzgledu na ilosc cukru ;)).

      Odpowiedz
      1. atina

        Ale to chyba jego jakaś najnowsza wersja;) Bo widzisz ja właśnie w pracy mam IE, tylko starą wersję i było wszystko dobrze … Ale najważniejsze, że to się da naprawić :D

        Odpowiedz
  8. Mar

    Co za cudowny wpis! Jesteś mistrzynią przetworów:) Jak jeszcze dorwę czereśnie to chociaż ze dwa słoiczki zrobię, dla mnie i dla niego;) Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  9. Anonim

    droga Beo,
    ten tydzien bede konfiturzyc. czeresniowo.
    tymczasem mam pytanie zwrotno-wyprzedzajace;)

    kochana, w tym roku zamierzam zasloikowac brzoskwinie i morele podlug twoich zeszlorocznych propozycji, tj. z lawenda: czy moge juz teraz oskubac moje kwitnace lawendy? Jak dlugo maja sie one suszyc aby byly dobre? Iczy osadzony na nich kurz nie zniszczy marynaty?

    dziekuje za odp.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Witaj Anonimie :)
      Kwiaty lawendy suszy sie kilka dni, wszystko bedzie zalezalo od pogody i temperatury; nalezy sciac kwiaty w sloneczny dzien i suszyc je nastepnie w zacienionym, przewiewnym miejscu (np. rozlozone na gazecie / papierze) lub zwiazane bukiety, powieszone ‚do gory nogami’. Postaraj sie zostawic je w takim miejscu, gdzie nie ma moze bardzo duzo kurzu, nie sadze ze te kilka dni suszenia bedzie problemem. A przynajmniej mam taka nadzieje ;)

      Odpowiedz
  10. katasia_k

    Beo, korzystam z Internet Explorera i post wyswietla mi sie w calosci.
    Czy jesli zmniejszamy ilosc cukru w przetworach, nie skracamy automatycznie czasu ich przechowywania? Jeden z moich „niskocukrowych” dzemow szybko sie zepsul, zastanawiam sie, czy to nie z tego powodu. Faktem jest za to, ze nigdy nie pasteryzuje sloikow, wyparzam je jedynie goraca woda.

    Marzyly mi sie w tym roku (tak jak osobie powyzej) morele z lawenda, ale morele leza juz gotowe do smazenia, a po lawende wybieram sie dopiero w ten weekend. Chyba, ze podetne galazke z krzakow, ktore rosna pod moim biurem…

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Katasiu, bo w weekend ‚naprawialam’ ;) I na szczescie wiem juz, dlaczego tak sie dzialo…
      A co do ilosci cukru i ‚zywotnosci’ przetworow, to jesli cukru jest naprawde malo, to polecam jednak dzem zapasteryzowac mimo wszystko. Problem z wyparzanymi sloikami polega na tym, ze wrzatek ma temp.100%, jednak podczas osuszania sloika (sloiki musza byc bowiem suche), sloiki i zakretki niestety stygna, przez co temp. ta nie wystarcza juz do zakonserwowania przetworow. Jesli natomiast bedziesz wypiekac sloiki i zakretki w piekarniku, caly czas pozostawiajac je w cieple, to ryzyko ze dzem sie zepsuje sa naprawde niewielkie. Choc pierwszym warunkiem sa oczywiscie idealnie dopasowane i nowe zakretki do sloikow – wystarczy bowiem malenka szczelinka i cala nasza praca pojdzie na marne :/
      A morele z lawenda polecam, sa naprawde pyszne! I slicznie wygladaja w sloiczkach :)

      Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Grace, juz w maju robilam rabarbarowe, a potem truskawkowe; malinowe tez czekaja w kolejce, ale raczej beda ‚z czyms’, ze wzgledu na ceny niestety…

      Odpowiedz
  11. franczeska

    Beatko czy same wiśnie nadają się na dżemy nie wyobrażam sobie dać 1kg i 1kg cukru a tylko takie przepisy znalazłam w internecie

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Witaj Franczesko, ja daje zawsze tylko 1/3 – 1/4 wymaganej ilosci cukru i dzemn smaze dluzej, tak jak w powyzszym przepisie : gdy owoce sa juz odpowiedniej dla Ciebie miekkosci, mozesz przelozyc je na sito i dalej gotowac / smazyc juz sam sok do odpowiedniej konsystencji (dodajac regularnie skapujacy z owocow sok). Na koniec dodajesz owoce, ostatni raz zagotowujesz i przekladasz do goracych sloikow. Pomaga dodatek soku z cytryny, ktory zawiera tez pektyne, oraz smazeni konfitury przez – dni, ale dajac jej za kazdym razem ostygnac, dzem / konfitura latwiej sie wtedy scina.

      Odpowiedz
  12. cafe ole!

    Beo,

    moje czeresnie juz pyrkaja.
    powiedz mi po co wlasciwie zbiera sie te smakowita piane(szumowiny)?
    czy to jakis szkodliwy fusion cukru i pierwszych sokow?

    moim zdaniem moglaby sie ta pianka zapewne dobrze wkomponowac w miksture…

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Nie nie, zaden szkodliwy fusion, tylko jesli szumowin jest zbyt duzo, to dzem / konfitura moze byc potem taka ‚matowa’, widac taka ‚pianke’ na powierzchni i wg mnie to jest malo estetyczne ;) Ale nie musisz zbierac wszystkich tych szumowin, tylko tak od czasu do czasu, wystarczy ;)

      Odpowiedz
  13. cafe ole!

    Beo,

    wiem, staje sie nudna ale …mam kolejne pytanie: czy rodzaj rozy jest obojetny czy ma to byc dzika roza?
    dziekuje za cierpliwosc:)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Ale dlaczego ja bym sie miala denerwowac??? Kazdy z nas czegos nie wie i o cos pyta, a jak nie teraz, to kiedys tez juz pytal ;)

      Pytajac o rodzaj rozy, chodzi Ci o platki tak? Ja kupuje juz suszone, wiec nie wiem dokladnie jakie to sa, ale teoretycznie wszystkie platki roz sa jadalne, wazne tylko by nie byly to roze z kwiaciarni, a na 100% nie pryskane, ekologiczne.
      Konfitura wkladana do sloiczkow musi byc goraca (i najlepiej do goracego sloika9 bo wtedy wlasnie sloiczek ‚chwyci’ i sie ‚zassie’, w przeciwnym razie po kilku tygodniach lub miesiacach bedziesz miala niestety plesn…

      Przepraszam, ze odpowiadam dopiero teraz, ale w pracy nie mialam dzis czasu zerknac na bloga…
      I bardzo chetnie odpowiem na dalsze pytania :)

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  14. Bea Autor wpisu

    Dziekuje serdecznie wszystkim za wizyte i komentarze! Mam nadziueje, ze i Wy skusicie sie na ktorys z czeresniowych przetworow :)
    (juz wiem, ze powinnam jeszcze dorobic tej konfitury dla Pani, tylko najlepiej, gdyby byla pomoc do drylowania ;))

    Pozdrawiam serdecznie! I zmykam do pisania kolejnego czeresniowego posta ;)

    Odpowiedz
  15. Gosi@

    Kurcze,ale fajne te dzemiki sa,ten dla pan bardziej mi sie podoba :) :) wisnie sie u was juz koncza???? ja jeszcze ich na oczy w tym roku nie widzialam….. :( morele sa,juz w jednym sklepie sliwki sie maja pokazac-te wegierki,ale chyba jakas wczesniejsza odmiana,bo to przeciez poznoletnie owoce….

    P.S. robilam niedawno tarte z kwiatami cukinii z Twojego przepisu-pychotka :)

    Pozdrawiam cieplutko :)

    Odpowiedz
  16. cafe ole!

    Beo, dziekuje za odpowiedz i …

    … kolejne pytanie: czy sloiki pasteryzowane metoda piekarnikowa rowniez nalezy po wyjeciu z piekarnika odwrocic dniem do gory?

    ps. mam 5 sloikow czeresniowo-kardamonowo-malinowo etc;)
    konfitura przepyszna!
    dzieci zachwycone:)
    wielkie dzieki
    pojutrze uwinniamy sie;)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Cafe ole, teoretycznie po pasteryzacji nie musisz juz odwracac sloikow do gory dnem (ale ja czasami z przyzwyczajemnia i tak odwracam, przeciez im nie zaszkodzi ;))

      PS. Ciesze sie bardzo, ze konfitury / dzemy smakuja!

      Odpowiedz
  17. MagdaT

    Czeresnie! Juz kolejny rok je przegapiam niestety. Moja babcia ma kilka drzewek na wsi i odkad pamietam zawsze bylam tam bardzo czestym gosciem:) Teraz jednak wyjechalam z kraju na kilka miesiecy, a tu ich nigdzie nie widze. Szkoda, jednakze rekompensuje sobie ich brak swiezymi ananasami, papaja, mango i bananami prosto z drzewa – narzekac nie moge:) Za rok moze uda i sie dopasc i czeresnie! Serdeczne aloha z Hawajow, Magda.

    Odpowiedz
  18. Pingback: Dżem czereśniowy | w słoiku

  19. No Onion Please

    Kochana Beo!

    Wlasnie zrobilam dzieki Tobie moje pierwsze w zyciu konfitury :) Ogladajac Twojego bloga od dawna sie przymierzalam, ale ze my takich przetworow nigdy nie jadamy, nigdy nie probowalam ich robic. Ostatnio obrzydly mi wszystkie jogurty smakowe i zyje tylko na naturalnym, wiec pomyslalam ze czas wreszcie na konfitury, zeby te jogurty dosladzac :) Wybralam oczywiscie confiture de Madame ;) Teraz sie tak rozochocilam ze spogladam z utesknieniem na Twoje przetwory truskawkowe i w weekend sie chyba za nie zabiore :D

    Odpowiedz
  20. Pingback: Morele, jeżyny i lipcowe przetwory « Bea w Kuchni

  21. Pingback: 2011 w kulinarnej pigułce ;) « Bea w Kuchni

    1. Bea Autor wpisu

      Kos, przepraszam – Twoje pytanie umknelo mi… Kirsch jest rodzajem wodki, destylatem owocowym, wisniowka natomiast jest jednak slodka, bardziej ‚nalewkowa’, mysle jednak, ze w tym przypadku nie ma zbytniej roznicy, wszak dzem i tak jest juz slodkim przetworem (natomiast do serowego fondue zdecydowanie tej zamiany nie polecam ;)).

      Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze przepraszam za niedopatrzenie…

      Odpowiedz
  22. Pingback: Lipcowe przetwory « Bea w Kuchni

Odpowiedz na „cafe ole!Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>