‚
Bez czego nie wyobrażamy sobie jesieni? Z pewnością bez złoto-czerwonych liści. Bez kasztanów i żołędzi zbieranych podczas jesiennych spacerów. Bez wieczorów w towarzystwie kubka gorącej herbaty, ciepłego pledu i dobrej książki. A w kuchni oczywiście nie może wtedy zabraknąć dyni! :)
Dziś więc – choć z lekkim ‘poślizgiem’ ;) – serdecznie zapraszam Was na tegoroczny Festiwal Dyni (mam nadzieję, że i tym razem wielbicieli dyni oraz pomysłów nie zabraknie ;)).
‚
‚
Jak stali czytelnicy bloga mogli się już przez te kilka lat zorientować, jestem prawdziwą dynioholiczką ;)
Tak, tak moi drodzy – dynie kocham prawie tak bardzo jak sery i dobre wino! :D Tak więc i w tym roku – jak na porządną dynioholiczkę przystało ;) – zgromadziłam całkiem sporą kolekcję dyniowych zapasów. Jesienne szarugi i zimowe wieczory już mi więc niestraszne, towarzyszyć bowiem mi / nam będą dynie wszelakiej maści, niektóre naprawdę wyjątkowej urody (ale sami się o tym poniżej przekonacie ;)).
Na początku października zagościło u mnie 50 dyniowych okazów różnej maści (choć od tej pory liczba ta się nieznacznie powiększyła…). Tak jak i w poprzednich latach, udałam się na tutejsze ‚wyspecjalizowane’ w dyniach farmy, które oferują spory wybór odmian.
Pierwsza (już tradycyjnie :)), to dyniowa farma ‘self service’ - ‚La grange aux courges’ :
‚
od lewej : Rouge Vif d’Étampes – Jarrahdale – Lyric – Potimarron – Nagydobosi – Guatemalan Blue
oraz Small Sugar w głębi po prawej
‚
‚
Za każdym razem podziwiam zapał właścicieli farmy, gdyż przygotowanie takiej ilości dyni do sprzedaży to naprawdę sporo pracy. Trzeba je zważyć, ‘ometkować’ i poukładać, nie wspominając oczywiście o zbiorach i zwożeniu tych wszystkich okazów…
‚
od lewej : Potimarron – Nagydobosi – Guatemalan Blue – Small Sugar – patisony
oraz Orange Magic i Blue Magic w głębi po prawej
‚
od lewej : Karat Gold – Musquée de Provence – dynie makaronowe – Grey Star – Butternut (dynie piżmowe) – Appalachian
‚
‚
Co krok kuszą mnie kolejne odmiany, a mąż z lekkim przerażeniem w oczach patrzy na zapełniające się torby zakupowe ;) A ja zapisuję kolejne ceny w kieszonkowym kalkulatorze :)
‚
‚
Druga ‘na liście’ jest farma ‘1001 courges’ :
‚
‚
Wprawdzie nie ma tam (jak na razie ;)) aż 1000 odmian, ale jest ich podobno ponad 170, a to jednak całkiem niemało!
‚
‚
Jedynym mankamentem tego miejsca jest fakt, iż ze względu na tak dużą ilość uprawianych odmian (i niezbyt dużą powierzchnię do dyspozycji), sporo dyni wykładanych jest pojedynczo i niestety kilku odmian, które chciałam kupić, akurat w dniu mojej wizyty już nie było :/ Zacznę chyba myśleć o przeprowadzce ;)
‚
po lewej – Ambercup, obok – dynia Trifetti, z rodziny ‘makaronowych’
‚
‚
Powyżej amerykański Phoenix, którego chciałam w tym roku kupić, w ostatniej jednak chwili opis jego smaku lekko mnie zniechęcił – smakuje on bowiem ponoć dosyć ‘marchewkowo’, a przecież nie po to kupuję dynie, by mieć wrażenie, iż jem marchewkę! :D Choć bardzo możliwe, ż za rok zmienię zdanie ;)
A tutaj wyjątkowo dekoracyjna odmiana – Galeux d’Eysines :
‚
‚
I jeszcze Tonda Padana – wizualnie bardzo podobna do KamoKamo, które pokazywałam Wam rok temu, choć zdecydowanie większa :
‚
Co roku kupuję kilka ulubionych, znanych mi już odmian, zawsze jednak staram się też zaopatrzyć w jakieś nowe dynie; przy wyborze najczęściej kieruję się oczywiście opisem smaku i jakości miąższu danej odmiany, choć niektóre gatunki kupuję też ze względu na ciekawy kształt czy kolor.
W tym roku zagościły u nas między innymi :
‚
‚
Australian Butter (Cucurbita maxima)
Dynia rodem z Australii ; ma pomarańczowo-różową skórkę i pomarańczowy, dość zwarty miaższ (waga ok. 5-6 kg). Można ją przechowywać do 3 miesięcy.
‚
Bon Bon (Cucurbita maxima)
Hybryda z rodziny Buttercup; ciemnozielone, lekko spłaszczone owoce (do ok. 2 kg), ciemnopomarańczowy, zwarty miążsż.
Można ją przechowywać przez ok. 3-4 miesiące.
‚
Buen Gusto (Cucurbita maxima)
Odmiana hiszpańska, wyjątkowo dekoracyjna. Ma żółto-pomarańczowy, suchy miąższ, a owoce mogą ważyć ok. 7 kg.
Można ją przechowywać od 4 do 8 miesięcy.
‚
Cha Cha (Cucurbita maxima)
Amerykańska hybryda z rodziny Kabocha. Owoce okrągłe, lekko spłaszczone (do 2 kg), miąższ ciemnopomarańczowy i suchy.
Można ją przechowywać przez ok. 3-4 miesiące.
‚
‚
Etna (Cucurbita maxima)
Nowa hybryda rodem z Australii (wyjątkowo produktywna). Owoce szare, okrągłe, lekko spłaszczone (waga ok. 5-6 kg), o wyraźnych ‘żebrach’ (przy okazji proszę o pomoc w sprawie fachowego nazewnictwa tych ‘żeber’ po polsku :)).
Miąższ lekko słodkawy, bardzo dobrej jakości. Można przechowywać od 7 do 12 miesięcy.
‚
‚
Everest (Cucurbita maxima)
Tak jak powyższa Etna – to również nowa hybryda rodem z Australii, o praktycznie identycznych cechach.
‚
‚
Green Delicious (Cucurbita maxima)
Odmiana amerykańska, bardzo popularna. Owoce w kształcie serca, ciemnozielone (waga od 2 do 5 kg), miąższ żółto-pomarańczowy, suchy, o lekko kasztanowym smaku.
Można ją przechowywać przez ok. 5-6 miesięcy.
‚
‚
Golden Delicious (Cucurbita maxima)
Odmiana amerykańska powstała ze skrzyżowania Green Delicious oraz Boston Marrow (istnieje od 1926 r.). Podobno szczególnie polecana w żywieniu dzieci i niemowląt ze względu na wyjątkowo wysoką zawartość witamin.
Owoce w kształcie serca, ciemnopomarańczowe (waga od 4 do 8 kg), miąższ żółto-pomarańczowy, suchy,zwarty, o lekko kasztanowym smaku.
Można ją przechowywać od 4 do 6 miesięcy.
‚
‚
Guatemalan Blue (Cucurbita maxima)
Dynia ‘bananowa’ rodem z Guatemali. Owoce zielone, lekko ‘prążkowane’, o wadze ok. 3-3,5 kg. Miąższ żółto-pomarańczowy, dość suchy.
Można przechowywać ok. 5 miesięcy.
Poniżej w towarzystwie pokazywanej już we wcześniejszych edycjach Festiwalu – Pink Jumbo Banana :
‚
‚
Pink Jumbo Banana (Cucurbita maxima)
Owoce mogą być dosyć pokaźnych rozmiarów (nawet do metra długości), waga od 5 do 20-30 kg (ten na zdjęciu waży niecałe 6 kg). Miąższ żółto-pomarańczowy, dość suchy.
Można przechowywać od 5 do 7 miesięcy.
‚
Hayato (Cucurbita moschata)
To japońska odmiana, która potrzebuje dużo słońca i ciepła, nie w każdym klimacie więc dobrze rośnie. Owoce są dosyć małe (waga do kilograma), miąższ żółto-pomarańczowy, lekko słodki (niestety jest go dosyć mało… ;)).
Można przechowywać od 4 do 8 miesięcy.
‚
Uchiki Kuri / Red Kuri, zwana najczęściej dynią Hokkaido (Cucurbita maxima)
Ciemnopomarańczowa skórka i mocno pomarańczowy, suchy miąższ o kasztanowym smaku. To niezwykle cenna dynia ze względu na wysoki poziom witaminy A oraz karotenu. Może długo ‘leżakować’, co dodatkowo podnosi jej wartości odżywcze. Dyni z tej rodziny nie musimy obierać ze skórki, co jest ich dodatkowym atutem ;) pod warunkiem rzecz jasna, iż bardzo dokładnie je umyjemy / wyszorujemy przed użyciem.
‚
‚
Melonette Jaspée de Vendée (Cucurbita pepo)
Owoce kremowo-żółte, podobne nieco do melona, skórka lekko ‘chropowata’. Miąższ pomarańczowy o delikatnym smaku. Częst używana do ciast czy konfitur.
Można przechowywać do 6 miesięcy.
‚
‚
Moonshine (Cucurbita maxima)
Nowa hybryda amerykańska. Biało-kremowe owoce, pomarańczowy miąższ dobrej jakości.
Można ją przechowywać od 4 do 9 miesięcy, w optymalnych warunkach nawet do roku.
‚
‚
Moranga Exposiçao (Cucurbita maxima)
Brazylijska odmiana o oryginalnym, lekko różowym kolorze (miąższ pomarańczowy). Waga do 5-6 kg.
Można przechowywać do 6 miesięcy.
‚
‚
Nagydobosi Sutötök (Cucurbita maxima)
Węgierska odmiana, wyjątkowo smaczna. Szaro-niebieskie owoce o wadze od 4 do 9 kg, żółto-pomarańczowy miąższ bardzo dobrej jakości.
Można przechowywać do 7 miesięcy, w optymalnych warunkach nawet dłużej.
‚
‚
Orange Magic (Cucurbita maxima)
Dynia z rodziny Hubbard. Owoce dosyć małe (waga do 2 – 2,5 kg), miąższ pomarańczowy, dosyć suchy, o orzechowym smaku.
Można przechowywać od 6 do 8 miesięcy.
‚
‚
Orangetti (Cucurbita pepo)
Dynie z rodziny ‘makaronowej’, rodem z Israela. Owoce koloru pomarańczowego (waga od 1 do 2 kg), miąższ jasnożółty.
Można przechowywać do 6 miesięcy.
‚
‚
Permanent (Cucurbita maxima)
Dynia rodem z Taiwanu. Owoce lekko spłaszczone, waga do 3 kg. Miąższ pomarańczowy, lekko ‘mączny’, bardzo dobrej jakości.
Można ją przechowywać ok. 5-8 miesięcy.
‚
‚
Potiron de Genève (Cucurbita maxima)
Dynia rodem z Genewy, która praktycznie zniknęła z uprawy i dopiero od 2007 roku ponownie została wprowadzona na rynek (dzięki KCB-Samen). Czerwono-pomarańczowe owoce, okrągłe i spłaszczone, miąższ żóąto-pomarańczowy, dosyć suchy, o lekko słodkim, owocowym smaku.
Można przechowywać do 8 miesięcy.
‚
‚
Saint (Cucurbita moschata)
Dynia rodem z Tajlandii. Owoce lekko spłaszczone, ‘nakrapiane’ , waga do 1,5 kg. Miąższ ciemnopomarańczowy, lekko słodki, o delikatnym smaku.
Można przechowywać od 7 do 10 miesięcy.
‚
‚
Sweet Berry / Sucrine du Berry (Cucurbita moschata)
Odmiana francuska w kształcie gruszki. Zielono-pomarańczowe owoce o wadze od 1 do 2 kg, które można zbierać zanim będą w pełni dojrzałe (dojrzewają w czasie ‘leżakowania’). Miąższ żółto-pomarańczowy, soczysty, lekko słodki.
Można przechowywać do 7 miesięcy, a nawet dłużej.
‚
‚
Sweet Meat (Cucurbita maxima)
Odmiana amerykańska o dosyć słodkim miąższu, idealna do deserów i ciast. Owoce o wadze 3 do 5 kg, miąższ ciemnopomarańczowy, dosyć suchy, dobrej jakości.
Można przechowywać do 9 miesięcy.
‚
‚
Thunder (Cucurbita maxima)
Hybryda z rodziny Kabocha, bardzo produktywna. Owoce ciemnozielone, okrągłe i lekko spłaszczone. Miąższ ciemnożółty, dość suchy, o lekko kasztanowym smaku.
Można przechowywać od 4 do 8 miesięcy.
‚
Yukigeshou (Cucurbita maxima)
Japońska odmiana potrzebująca dużo ciepła, bardzo produktywna. Owoce lekko spłaszczone, szare, ‘nakrapiane’, miąższ ciemnożółty, dosyć suchy, bardzo dobrej jakości.
Można ją przechowywać do 8 miesięcy.
‚
W tym roku tradycyjnie dokupiłam również kilka odmian, których regularnie używam w kuchni (pokazywałam je również w zeszłorocznym wpisie – klik) :
‚
Kamo Kamo (Cucurbita pepo)
Te nieduże owoce (do 1 kg) świetnie nadają się np. do faszerowania i zapiekania. Można ją przechowywać ok. 4-7 miesięcy.
‚
‚
Winter Luxury (Cucurbita pepo)
Jedna z bardziej interesujących smakowo odmian dyni. Miąższ o niezwykle wyjątkowym, delikatnym i subtelnym smaku.
Można ją przechowywać ok. 4-6 miesięcy.
‚
* informacje na podstawie artykułów KCB Samen oraz ‚L’Univers des courges‚
‚
Do tego kilka dyni tzw. ‚cukrowych’ :
‚
‚
oraz kilka ‚maluchów’ ;) – przede wszystkim do dekoracji :
‚
I jeszcze :
- Delicata (Cucurbita pepo)
Jak sama nazwa wskazuje – to dynia o bardzo delikatnym smaku, dzięki czemu świetnie nadaje się również do przygotowania dań deserowych, lodów, konfitur. Najlepsze są te w miarę świeżo zerwane okazy, gdyż po upływie ok. 3 miesięcy miąższ Delicaty staje się dosyć ‚mączysty’.
‚
‚
- oraz Butternut, najbardziej chyba ‘uniwersalna’ dynia; miękka, ułatwiająca obieranie skórka, bardzo małe gniazdo nasienne (więc stosunkowo niewiele ‘odpadów’ ), a do tego dobrej jakości miąższ i przyjemny smak. Kupuję ją na farmie praktycznie przez całą zimę, jest to bowiem bardzo łatwo dostępna i popularna tutaj odmiana.
‚
‚
Polecam Wam również dynie z rodziny Buttercup (w tym roku dokupiłam dwie) mają bowiem niezwykle smaczny miąższ.
‚
‚
Jak pisałam już wcześniej, odpowiednio przechowywane dynie mogą przezimować długie miesiące (w zależności od odmiany rzecz jasna, nie wszystkie bowiem dobrze znoszą długie ‚leżakowanie’). Przyznacie jednak chyba, że jest to dosyć wyjątkowa naturalna ‚konserwa’, a przy tym jakże ozdobna! Do tego zdrowa, niskokaloryczna, i – przede wszystkim – niesamowicie uniwersalna, można z niej bowiem wyczarować praktycznie wszystko. Dlatego zdecydowanie warto się z dynią polubić. Tym bardziej, iż wśród tylu odmian z pewnością uda Wam się znaleźć tę ulubioną ;)
‚
Mam nadzieję, że zdjęcia i opisy dyni Wam się przydadzą (ciekawa jestem, czy zaglądają tu inni dynioholicy, nie tylko Ci kucharzący ;)).
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam już za niedługo na festiwalowe, dyniowe smakołyki :)
‚
* * *
‚
EDYCJA
Zainteresowanym nasionami dopisuję, iż można je kupić / zamówić bezpośrednio na stronie KCB-Samen (podaję linka do wersji angielskiej, strona jest również po niemiecku i francusku – można kliknąć na flagę na lewym bocznym pasku). Forma płatności to przelew bankowy (do przesyłki dołączona będzie faktura).
Życzę udanych zakupów! :)
‚
hehehe to się już chyba leczy, jesteś dynioholiczką jak się patrzy! :) Może założymy jakiś klub?Bo ja też bym mogła dynie w kółko, a do tego mam kawał ogrodu, więc tylko pestki zostawiam na następny rok ;-)
Zielenino, ogrodu bardzo Ci zazdroszcze! A do klubu chetnie sie zapisze ;))
Myslalam, ze to co opisujesz jako ambercup to hokkaido. W kazdym razie zazdraszczam mozliwosci nabycia tylu gatunkow. Z calego ogromu odmian udalo mi sie sprobowac moze 6.
Galeux d’Eysines jest niesamowita!
Thiesso, Ambercup jest w sumie podobna do Hokkaigo, choc bardziej splaszczona; poza tym te male owoce czesto trudniej jest rozpoznac niz te dobrze juz ‚wyrosniete’ ;)
O jak cudownie , pooglądać tyle dyń! Ja się ciesze moimi własnymi sztukami hokaido:) Już dzisiaj postanowiłam pierwsza spałaszować i wiesz pyszna była:) A tak mi ich szkoda było ;))) No ale taki ich los;) niedługo i u mnie pierwsze dyniowe wpisy ;)
Pozdrawiam!
Atino, nie dziwie sie, ze Ci ich szkoda! Ja tez za kazdym razem gdy siegam po ktoras z dyni, ktorej mam tylko jedne egzemplarz, to dluuugo sie zastanawiam, czy jednak jej jeszcze nie zostawic na ‚pozniej’ ;)
Do dynioholika jeszcze mi troche brakuje :)
Ale od zeszlego roku moja wiedza nt. dynii (miedzy innymi dzieki Tobie, Beo-Niezastapiona), dyniowa kolekcja i dania z dynia systematycznie sie powiekszaja i na tegoroczny Dyniowy Festiwal mam juz upatrzonych kilka przepisow. Teraz tylko musze sie zmotywowac do dzialania:)
Milej Niedzieli:)
Agnieszko, bo dynia jest naprawde niesamowita! Czekem niecierpliwie na Twoje dyniowe propozycje :)
Niesamowite… Aż wstyd się przyznawać, ale dla mnie dynia to zawsze była jedna, duża i pomarańczowa. A tu nie mogę się napatrzeć na to jakie one są piękne :)
Douma, zanim nie zapoznalam sie z dyniami tutaj w Szwajcarii, to i dla mnie istniala tylko jedna, ta tradycyjna pomaranczowa :)
o rany!
istne kompedium wiedzy na temat dyniowatych ;]
naprawdę, niebywale przydatne!
http://www.karmel-tka.blogspot.com
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
Karmelitko, ciesze sie wiec, ze wpis sie przyda :)
Zdecydowanie muszę wpaść do Ciebie na dyniową lekcję. Ja póki co nabyłam nazywklejsze „te pomarańczowe” do wycinania i wypróbowania z marketu. Czaję się też na małe hokkaido, które widziałam w swoim warzywniaku. Ale nadal mam tyle do nadrobienia w kwestii dyniowej
Wiosanno, ale wlasnie fajne jest to, ze co sezon mozna bedzie sprobowac czegos nowego, poznac nowe smaki, wyprobowac inne odmiany. Mam nadzieje, ze dyniowanie i Ciebie wciagnie :)
Beo,zarzuciłaś mnie dyniami…
Jak ja teraz będę żyć?
Jako dynioholiczka nie mam niestety takiego wyboru na polskich straganach, a większość sprzedających nie wie,jakie ma odmiany.
No i nigdzie nie mogę spotkać dyni z białą skórką.
A nawet dynę Phoenix bym spróbowała.
Dyniowe uściski!
P.s.Wysłałam Ci mail.
Amber, u nas na takich ‚targowych’ straganach odmian dyni jest zdecydowanie mniej, dlatego wlasnie jezdze zawsze na te ‚moje’ dyniowe farmy; mam nadzieje, ze i w PL co rok bedzie coraz wiecej dostepnych odmian, a przede wszystkim tych najciekawszych smakowo.
Ha jestem pod wrazeniem, nie tylko rozmaitosci dyn ale tez ze chcialo Ci sie robic i opisywac tyle zdjec!
U mnie w kuchni siedza dwie dynie, potimarron i butternut, z ktorego bede dzis robic zupe z dodatkiem pora. Przewaznie robie bez pora ale ze zmiksowanymi razem z zupa orzechami laskowymi.
Co do latwosci obierania butternut, to po zrobieniu Twojego pysznego curry (z bialym baklazanem), mialam natychmiast bable na palcach ;-D
Aleksandro, niewiele osob rozumie niestety, ze chce mi sie ‚tracic’ czas na zdjecia i pisanie. Bo to niestety naprawde zajmuje duzo czasu, to fakt. Ale lubie to, wiec poki czasu na sen mi jeszcze troche zostaje, to dalej ‚robie swoje’ ;)
Mam nadzieje, ze zupa z dodatkiem pora Ci posmakuje, dynia bowiem bardzo sie z porem lubi :)
A co do obierania dyni, to czy obierasz je nozem czy ‚obierakiem’? Tym drugim bowiem jest o wiele latwiej i naprawde nie ma zadnych babli! ;)
Od kilku lat mam tak, że jak patrzę na dynię .. to myślę .. BEA :) i tym razem też tak mam:)
Kocham dynie, kocham na nie patrzeć, uwielbiam wybierać a potem czekają żeby przerobić je na coś pysznego do jedzenia.. niestety moja rodzina jednak nie w pełni popiera moją miłość ;( ale staram się ich zmienić. A do Festiwalu się przyłączę na pewno ! pozdrawiam
Ulciku, milo mi, ze ci sie tak smacznie kojarze ;)
A co do domownikow, to z wlasnego doswiadczenia wiem, ze tym ktorzy dyni nie lubia, dobrze jest najpierw serwowac dania, gdzie nie gra ona pierwszych skrzypcow, a dopiero pozniej zwiekszac jej proporcje; moze jednak uda Ci sie ich do dyni przekonac? ;)
o mamusiu kochana , jakie cuda , zazdroszczę :D
Margot, Ty nie zazdraszczaj tylko siej! :D
Wlasnie dzis wybieram sie po dynie na farme. Zaliczylismy juz jakis czas temu Festiwal Dyni a teraz czas na pichcenie :)) W tym tygodniu bedzie u mnie dyniowo :)
Usciski.
Majko, u nas tez dyniowe festwale czesto sa na poczatku pazdziernika wlasnie, ale dzieki temu mam czas na stosowne zakupy i planowanie ‚zuzycia’ ;)
No ładnie! Jestem absolutną dyletantką dyniową, więc moja dolna szczęka stuknęła podłogę i nie mogę jej podnieść. są przepiękne, od strony estetyczne nie dziwię się Twojej fascynacji :) Od strony kulinarnej – jeszcze nie wiem czy mam się nie dziwić:)
Malgosiu, mam wiec nadzieje, ze po degustacji nie bedziesz mi sie dziwic ;) Choc warto moze zaczac od dan, gdzie dynia jest dodatkiem, by sie do niej nie zniechecic za pierwszym razem ;)
wczoraj po raz pierwszy w tym sezonie jadłam dynię. po raz pierwszy też.. upiekłam ją. tak najprościej – z oliwą i przyprawami. nie wiem jaka była to odmiana, ale miała intensywnie pomarańczowy piękny miąższ. i znów zachwyciłam się jej smakiem. dzisiaj robię zupę krem.. ulubioną:-)
Asiejo, taka pieczona w najprostszy sposob dynia jest najlepsza, prawda? To u mnie najczestsza przekaska w sezonie :)
Tylko gdzie ja kupię te wszystkie nasiona?
Donoszę, że w tym roku niestety moje plony były liche: tylko jedna potimarron, ale też nie była nawieziona ziemia. Za to w naszych sklepach coraz więcej odmian. Ja lubię jedynie te suche i maśliste. A gdzie je Beo przechowujesz te 50 okazów?
Narzeczono, dodalam na koncu wpisu linka do tego sklepu z nasionami w razie czego ;)
(i mozesz tez bezposrednio wyslac mi maila ;))
Ja je przechowuje w pomieszczeniu, ktore sluzy mi za pralnio-suszarnie, jednak nie ma tam wilgoci. Kaloryfery lekko przykrecam, by nie bylo zbyt goraco. Niestety mimo wszystko nie udaje mi sie ich przechowac rok np., ale do wiosny bez problemu.
A co do plonow, to i u nas w tym roku tez byly one niezbyt udane, gdyz lato do cieplych niestety nie nalezalo…
Beo droga, jesteś niesamowita z tą miłością do dyń. Nie znam nikogo, kto tak kochałby dynie. To jest cudowne! Fantastycznie,że mogę sobie pooglądać te piękne zdjecia i poczytać o dyniach. Chetnie wybrałabym sie na taką dyniową farmę, by sobie popatrzeć na okazy.
Dynie mają niesamowite nazwy! Bardzo mi sie podobają:)
Miłej niedzieli Kochana :*
Ps. U mnie tez niedługo coś z dynią będzie , Festiwalu bowiem przegapić nie mogę :)
Majano, chetnie bym sie tam z Toba wybrala :)
I oczywiscie niecierpliwie czekam na Twoje dyniowe propozycje! :)
Och Beatko… W PL znalezienie ulubionej odmiany jest niezwykle proste. :D Mamy bowiem dosłownie kilka sztuk do wyboru. :D Z czego hokkaido jak dla mnie wciąż jest najlepsze. :)
Jak co roku zazdroszczę, że masz „pod ręką” tak fantastyczne farmy dyniowe! Wyobrażam sobie, że gdybym się na takiej znalazła – oszalałabym niewątpliwie. :D
PS. W kilku miejscach piszesz o dyniach, że są „produktywne”. Zastanowiło mnie co to oznacza? „Wydajny” miąższ? Dużo pestek, więc potencjalnie „płodne”? Będę wdzięczna za wyjaśnienie zagadki. :)
Malgosiu, specjalnie sprawdzalam sobie wczoraj na polskich stronach, czy tak sie fachowo mowi czy nie ;)
‚Produktywna’ oznacza, iz roslina ‚produkuje’ o wiele wiecej owocow; gdy np. srednio jedna roslina da nam tylko kilka owocow, to taka wlasnie mocno produktywna hybryda moze dac ich kilkanascie.
No to teraz wszystko jasne. Dzięki za wyjaśnienie. :)
Alez prosze :D
Strasznie dziękuję za ten obszerny artykuł. We mnie właśnie rodzi się kolejna fanka dyni. A dzięki Tobie dowiedziałam się że wczoraj kupiłam sobie Hakkaido :)
MaBa, smacznego zatem zycze! Hokkaido jest bowiem naprawde pyszna :)
(uwazaj tylko, nie jest bowiem latwa do krojenia ;))
Będę musiała zatem uważać na palce :)
Beo, jak zwykle czytałam o dyniach z zapartym tchem… : )
Mogłabym się o coś zapytać? Chodzi mi o te dynie cukrowe- jakie są w środku? Czytałam, że nadają się do wypieków i konfitur, ale zastanawiam się, czy są typu Hokkaido, czy raczej mają bardziej wodnisty, jaśniejszy miąższ. Mogłabyś napisać o nich coś więcej?
Zazdroszczę powszechnie goszczącej na straganach dyni Butternut, u nas niestety nie widziałam jej jeszcze nigdzie… Ech.
Ściskam dyniowo i życzę miłej, leniwej niedzieli! : )
Kasia
Vano, te cukrowe sa mniej suche od Hokkaido, o wiele latwiej tez jest je przekroic np.
Miazsz jest bardziej slodki, mniej orzechowy / kasztanowy, a bardziej ‚dyniowy’ ;) ale wlasnie do ciast czy dzemow sa idealne! Ja kupuje je od niedawna, zawsze bowiem mialam (mylne) wrazenie, ze nie sa one zbyt ciekawe w smaku. Ale wszystko zalezy, do czego chcemy ich uzywac :)
(nie wiem, czy niedziela bedzie mila, ale na leniwa sie niestety zupelnie nie zapowiada ;))
Dziękuję za odpowiedź i cenne informacje- wydaje mi się, że kupię jedną na spróbowanie z wrodzonej ciekawości… ; ) A wytropiłam już miejsce, w którym mogę ją nabyć, choć zdumiało mnie to, że jest podpisana jako Hokkaido, hmmmm, ale to najwyraźniej błąd sprzedawcy (który mu wytknę, haha).
Ściskam!
Daj w takim razie znac pozniej, czy Ci posmakowla :)
He,he… zobaczyłem tytuł i pomyślałem – O… ktoś jeszcze był na festiwalu dyni :-)
tymczasem uświadomiłem sobie, że o dyniach nic nie wiem i jestem ignorantem w temacie mnogości gatunków :-(
dla mnie to tej pory dynia kojarzyła się z halloweenową mordką :-)
pozdrowienia!
Pafko, ciesze sie, ze moglam sie na cos przydac :)
Bea- cudny przegląd dyniowatych..ja technolog żywności nie miałam pojęcia o tym jakże pokaźnym zbiorze odmian Cucurbitek… Piękne są i zapewne rozmaite w smakowitości… Dzięki!
Startuję w Festiwalu- looknij jeśli możesz na przepis z dynią w tle- pierożki z nadzieniem gryczano- dyniowym- wyszły pyszne- o ile ktoś gustuje w jednym i drugim (kaszy i dyni) ;-)
Zapraszam http://malachitowa-laka.blogspot.com/2011/10/pieczone-pierozki-gryczano-dyniowe.html
Pozdrawiam- Sabik
Ola!…tyle roznych odmian dyn pierwszy raz na oczy widze, nawet nie zdawalam sobie sprawy, ze jest tyle odmian! Bede sledzic kulinarne zmagania, bo jestem ciekawa Twoich nowych pomyslow na dania.
Beo,wyobraź sobie,ze największe zagłębie dyniowe w Polsce,to niedaleko mnie – Lesznowola k/Piaseczna.
I co z tego,jak o bardziej oryginalnych odmianach hodowcy nawet nie słyszeli…
Ale mam nadzieję,że z czasem…
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Witam, a jakich odmian Pani szukała w Lesznowoli i nie znalazła?
Bea, jeszcze nie ochlonelam z Twoich podrozy toskanskich, a teraz cos takiego! Dostalam dyniowego zawrotu glowy :-) Twoj post to raj dla amatorow dyni! Wyobraz sobie, ze ja jeszcze nie jadlam dyni w tym roku… Pozdrawiam! Sissi
Sissi, mam nadzieje, ze to tylko zart! Dynia w pazdzierniku MUSI sie na stole pojawic! :D
PS. Bede miala wolne za dwa tygodnie, moze wiec bedziesz miec wolna chwilke? :)
Beo,
ta ilość odmian mnie przytłacza. I ta informacja, że to niewszystkie… Niesamowite. Chyba zaplanujemy wyprawę do Szwajcarii na jesieni, bo chciałabym spróbować chociazby części z nich. Buen Gusto i Hayato mogłyby grać w horrorachb. Moje pierwsze festiwalowe danie do pappardelle ze smazoną dynią i sosem orzechowym (http://pistachio-lo.blogspot.com/2011/10/pappardelle-ze-smazona-dynia-i-sosem.html).
Pozdrawiam i dziękuję za festiwal. Lo (pistachio-lo.blogspot.com).
Uwielbiam dynie, oczywiście uwielbiam ją jeść, może być pod postacią zupy , ciasta czy pieczeni. Pod każdą postacią jest super, ale nie miałam pojęcia że jest jej tyle rodzajów i ma tak ciekawe kształty i kolory.
Pozdrawiam i dziękuje za ciekawy wykład o dyni
zazdroszczę Ci Beato tej rozmaitości odmian i gatunków. U nas dynia występuje pod jedną tylko nazwą ‚dynia” i właściwie trudno stać się dynioholikiem, bo jak nam ta akurat dynia „dynia” nie posmakuje, to nie ma alternatywy :( Dobrze, że chociaż jabłka sprzedawane są w różnych odmianach i ich nazwy są na etykietkach. W przeciwnym razie, jakbym się raz wgryzła w antonówkę, nie wiedząc o tym, że istnieją lepsze odmiany do bezpośredniego spożycia, to mogłabym wówczas powiedzieć, że jabłka są niedobre i nie zjeść już ani jednego więcej…
Dynie sa niesamowite, a te w twoim obiektywie to w ogóle brak słów!
Nieustannie Ci zazdroszczę możliwości wyboru spośród takiej ilości odmian!!
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za Festiwal:)
Piękne! Będę do tego postu zaglądac choćby po to, żeby nasycić oczy a przy okazji łyknąć troche wiedzy. Jestem pod wilkim wrażeniem.
Jejku ile dyń! Jestem pod ogromnym wrażeniem! Parę lat się przymierzałam aż w końcu w tym roku poraz pierwszy w życiu upiekłam dynię :) jak na pierwsze spróbowanie – pyszna! Beo, to dzięki Tobie. Co roku na Twoim blogu czytałam o tym warzywie :)
Dynia jest dla mnie kwintesencją jesieni. Żałuję, że w trakcie festiwalu dyni nie będę w rodzinnym wiejskim domu, tam na pewno przez atmosferę smakowałaby jeszcze lepiej! :)
Nulca, witaj! Milo mi, ze w jakims stopniu przyczynilam sie do tego, iz polubilas dynie :)
Masz racje – w rodzinnym wiejskim domu z pewnoscia smakowala by inaczej, ale taka pieczona dynia i tak potrafi skutecznie poprawic nam nastroj ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Bea, kawał dobrej roboty…
Wiem co to znaczy zwozić dynie z ogrodu…, ale prac, którą muszą wykonać właściciele Twojej farmy(o…, jak to brzmi:)) to ogromna robota.
Chciałabym zobaczyć jak kupujesz te dynie…:):):)
U mnie tez dyniowo – jeszcze to jest kwestia ozdoby, ale ju ż powoli wszystko znika… Też szykuję się na dyniowy wpis:)
Dokladnie tak Ewelajno, wszystko to to ogromna praca i zawsze chyle czola przed tymi, ktorzy sie nia zajmuja.
Pozdrawiam!
Fantastyczny post!
Buen Gusto wygląda jak wielka wełniana poducha :)
Szkoda, że dynie nie rosną w doniczkach. Takie w wersji mini-mini dla właścicieli M2 :)
Onionchoco, moze trzeba by pomyslec nad stworzeniem takich mini odmian w takim razie? Dyniowe bonzai ;))
Wow, nawet sobie nie wyobrażałam, że istnieje tyle odmian dyń!!! Oj,człowiek uczy się całe życie ;)) Wspaniały post, podziwiam Twój zapał, włożyłaś w jego napisanie tyle pracy!
No jestem pod wrażeniem, tyle odmian! Ty się chyba Beo najlepiej przygotowałaś na dyniowy festiwal, którego notabene na pewno nie przegapię, jesteś bowiem dla mnie dyniowym ekspertem!!!
Karolino, milo mi niezmiernie, ze i Tobie przygotowane przeze mnie okazy sie spodobaly :)
A co do ‚butternut’, to przyznam, ze mam maly ‚problem’ z nazywaniem jej ‚pizmowa’ po polsku, wg mnie bowiem dynie pizmowe to cala ich rodzina (moschata), a butternut to przeciez tylko jedna z odmian, ale moze sie myle? Czasem mam watpliwosci…
Pozdrawiam!
Niesamowite dynie! Nigdzie u nas nie widziałam aż takiego wyboru, mieszkasz w dyniowym zagłębiu:-)
wow jestem pod wrażeniem, nie miałam pojęcia że jest aż tyle różnych odmian dyni!!! zazdroszczę tego, że masz taki dostęp do większości z nich !!! pozdrawiam
Bea przez ten link to już przepadłam. Zauważyłam, że kilka odmian jest podobnych w wyglądzie do Hokkaido np. Golden delicious, czy Orange Magic. Jak je odróżniasz?
Kaba, ta Golden ma taka ‚sercowa’ forme (moze nie widac tego tak bardzo na zdjeciu…) i jest nhaprawde o wiele wieksza od pozostalych; Hokkaido jest najbardziej ‚kulkowa’ i gladka, a Orange Magic ma zupelnie inny odcien, taki rozowawo-pomaranczowy i jest bardziej ‚wydluzona’.
Bea, jesteś niesamowita! Podziwiam pracę jaką włożyłaś by tyle dyn opisać! Tez się przyłączę do festiwalu, bo kilka dyń nam urosło, tylko z czasem krucho :-(
Aniu, milo Cie ponownie widziec! Ciesze sie, ze i Ty masz ochote na ‚dyniowanie’ ;)
A ‚polowanie’ na ciekawe odmiany, zdjecia + opisy faktycznie troche pracy i czasu kosztuja… Ale jaka pozniej z tego przyjemnosc! :)
Pozdrawiam!
Ale kopalnia wiedzy! aż jestem w szoku! :D
Beo, czy mój wpis z 16.10. jest bardzo za wcześnie, żeby go oznaczyć Twoim festiwalem?
pozdrawiam
Owieco, dopisz prosze linka i bedzie ok :)
Kolejne dyniowe danie to gulasz wołowy z dynią i odrobiną czekolady (http://pistachio-lo.blogspot.com/2011/10/gulasz-woowy-z-dynia-i-odrobina.html). Pozdrawiam.
wow! Jestem pełna podziwu :) też lubię dynię i zazdroszczę tych wszystkich odmian
Jestem Ci ogromnie wdzieczna za ten przewodnik po dyniach. :) Najczesciej uzywam butternut squash (czyli pizmowej) bo jets u mnie najlatwiej dostepna, ale marzy mi sie prawdziwy maraton z innymi dyniami. :)
Karolino, ja do konca nie umiem sie przyzwyczaic do nazywania dyni ‚butternut’ pizmowa, dla mnie bowiem nazwa ‚pizmowe’ to nazwa calej rodziny (moschata), czyli prowansalska muszkatolowa tez nia jest, choc wyglada zupelnie inaczej; no ale skoro tak ja wszyscy w PL nazywaja, to moze i ja powinnam sie do tego przyzwyczaic ;)
Ja też o dyniach mogłabym długo opowiadać, sadzę sporo roślin i każdego roku nadwyżkę rozdaję a właściwie rozwożę kolejnym miłośnikom. Dzięki za Festiwal i świetne przepisy. Jestem bardzo zainteresowana podaną firmą sprzedającą nasiona, w ofercie cudne dynie i fantastyczne papryki. Czy myślisz, że realizują również zamówienia z Polski? Zuza
Zuza, przeprasza, Twoje pytanie mi umknelo… Tak, ta firma wysyla nasiona wszedzie, wszystkie szczegoly sa tam opisane na ich stronie.
Beo,
tym razem dyniowe tagine (http://pistachio-lo.blogspot.com/2011/10/tagine-z-pieczona-dynia-i-kurczakiem.html). Pozdrawiam serdecznie.
Do Małej: szukałam bez skutku odmian mini i okrągłych z białą skórką.
Pozdrawiam!
Nie wiem co masz na myśli pisząc odmiany mini? Okrągłe z białą skórką np. Moonshine?
Zaskoczyłaś mnie taką masą dyń – nie miałam pojęcia, że jest ich tyle odmian. Zwłaszcza, że ostatnio w sklepie warzywnym po zapytaniu co to za odmiana dyni, dowiedziałam się że „najlepsza” :D Fakt, nie była zła, ale z drugiej strony nie mam porównania ;)
Piękne dynie :-)
Beo, masz jakaś jedną ulubioną?
Czy mogę się dołączyć do Twojego festiwalu?
Pozdrawiam
Edysqa, jednej ulubionej nie, ale kilka owszem :)
Najbardziej lubie te wszystkie z rodziny ‚niebiesko-zielonej’ ;) Te ktore maja dosyc zwarty miazsz oraz orzechowy smak (te wszystkie z ‚brodawkami’ sa pyszne! W zeszlym roku zalowalam, ze nie kupilam ich wiecej…). Oczywiscie nadal lubie dynie z rodziny Hokkaido, ale te szaro-niebiesko-zielone chyba jednak bardziej :)
Do Małej: ja mam adres mailowy i proponuję,żebyśmy wymieniały informacje poza komentarzami u Bei.
Tak np.Moonshine.A odmiany mini to np.Jack Be Little.
Trafiłam tu przez przypadek i akurat na Twój post zwróciłam uwagę. Powiem tylko, że dziwi mnie fakt że tych dyń nie znalazłaś, bo były do kupienia. Akurat w Lesznowoli k/Piaseczna dyń z roku na rok przybywa, pojawiają się nowe odmiany. Fakt,że tylko u jednego ze sprzedawców możesz je znaleźć. Trzeba dobrze poszukać ;)
wow!!! jakie fajne odmiany:)
Droga Beo, jeszcze raz z serca dziękuję,że byłaś taka wspaniałomyślna i przesłałaś mi nasionka:) Ile z nich miałam radości, możesz się tylko domyślać…:)
Swoim małym chlebkiem dołączam do Festiwalu:)
http://kuchniapelnasmakow.blogspot.com/2011/10/dyniobranie-i-chlebek-dyniowy-z-nutella.html
Do Małej: Skoro jesteś tak dobrze zorientowana,to może powiesz mi u kogo? Chętnie jeszcze raz się wybiorę,bo mimo kilkakrotnych poszukiwań nie udało mi się ich znaleźć.A sprzedający powiedzieli mi,że nikt w okolicy takich odmian nie sadzi.A co jak co,ale te dynie bym wyszukała nawet po ciemku.
Beo,
następna dyniowa propozycja, tym razem zupa (http://pistachio-lo.blogspot.com/2011/10/halloween-i-aromatyczna-zupa-z-dynib.html). Wkrótce napiszę jak kupowałam dynie… razem z Tobą. Pozdrawiam.b
Świetny przegląd odmian…Dziękuję , bo ta wiedza jest bezcenna :)
Genialny blog! Wspaniały przegląd dyń. Dziś kupiłam – chyba Butternut. Oczywiście od razu degustacja na surowo – jaka ona słodka! Na początek pewnie zrobię na parze, tylko skropioną oliwą, jak lubię najbardziej, tak żeby poczuć dobrze jej aromat. U nas w podwarszawskiej Lesznowoli można kupić kilkanaście odmian. Choć te rzadsze są droższe, to jednak zamierzam spróbować, póki jeszcze sezon trwa.
Pingback: Dyniowy erzac i pyszna sałatka « Bea w Kuchni
wszystkie bym zjadła! kocham dynie
Pingback: Festiwal Dyni 2012 « Bea w Kuchni
Witam,widzę że trafiłem w odpowiednie miejsce czyli do fachowców :)
Mam takie pytani,która z dyń takich najłatwiej dostępnych w Polsce jest najsmaczniejsza?
Chodzi mi o takie przygotowanie jak do ciasta dyniowego,upieczona w piekarniku z przyprawami ,tyle że ta będzie do piwa Pampkin Ale
Pozdrawiam ludzi pozytywnie zakręconych na punkcie dyń :)
Ja zawsze polecam dynie Hokkaido lub Butternut; ta pierwsza ma najbardziej suchy miazsz, ta druga jest za to niezwykle uniwersalna. Typowo polskich odmian niestety nie znam, nie wiem tez, ktore z innych odmian sa latwo dostepne na polskim rynku (zalezy to tez pewnie od regionu). Ale byc moze czytelnicy bloga jeszcze cos dopisza Ci w tym temacie :)
Pozdrawiam
Pingback: Festiwal Dyni 2014 | Bea w Kuchni