‚
Wróciłam dziś z zakupów na farmie* i spieszę podzielić się z Wami tą wspaniałą wiadomością : sezon na rabarbar i szparagi rozpoczęty już na dobre! Smaku takich świeżo zebranych szparagów nie można porównywać z tymi kilkudniowymi, ‚zdrewniałymi’ z marketu, różnica jest naprawdę olbrzymia. Te pierwsze okazy pałaszuję zwykle w dosyć prostej formie – minimum obróbki, maksimum smaku, z wszystkimi kolejnymi zaś zaczynam eksperymentować do woli ;)
A planując rabarbarowo-szparagowy sezon w kuchni zapraszam Was również do lektury poświęconych im ‚zakładek’ : szparagowa – tutaj i rabarbarowa – tutaj.
Przy okazji ciekawa jestem, w jaki sposób Wy macie zamiar zutylizować pierwsze szparagi (jeśli lubicie i kupujecie…) oraz pierwszy rabarbar? U mnie z pewnością będzie ciasto z kruszonką oraz crumble, a u Was? :)
Dzięki dzisiejszym zakupom już teraz wiem, iż mimo chmur i deszczu to będzie bardzo udany weekend! Czego i Wam serdecznie życzę :)
‚
Pozdrawiam!
‚
*edycja : oczywiście by nie wprowadzać w błąd nowych czytelników dopiszę, iż mieszkam poza granicami Polski i to dlatego wszystko pojawia się tutaj nieco wcześniej, absolutnie nie dlatego, że jest szklarniowe czy importowane ;) Takie ‚okazy’ też oczywiście są, ale pewnie już wiecie, że ja kupuje tylko to, co sezonowe (na mailową prośbę czytelniczki Ani przypominam również o kalendarzu warzyw sezonowych, teraz wyjątkowo może nam się przydać :)).
‚
Beo,
Tym widokiem to mnie zabiłaś na miłe zakończenie dnia- już wiem, co mi się dzisiaj przyśni… ;-)
U nas niestety na te dobrodziejstwa trzeba jeszcze poczekać, bo wiosna w tym roku jakaś kapryśna jest i niestety słońca ostatnimi czasy coraz mniej…
Ściskam ciepło i życzę smacznego!
Vana, u nas na szczescie klimat nieco bardziej laskawy, wiec szparagi i rabarbar pojawiaja sie juz w drugim tygodniu czerwca, choc jesli jest bardzo cieplo to i wczesniej :)
A ze marzec byl tutaj wyjatkowo suchy w tym roku, wiec aura sobie w tym tygodniu wyrownuje deszczowe niedobory ;)
Pozdrawiam!
Gdzie są, tam są ;) Ja dzisiaj zużyłam resztki rabarbaru mrożonego na kompocik. Czekam z utęsknieniem na świeży. Pozdrawiam, zazdroszcząc trochę :)
Julsza, no wiem wiem, niepotrzebie tak ‚po oczach’ skoro nie u wszystkich jeszcze sa ;)
No nie, umieram z zazdrości. O szparagi, rabarbar i farmę po raz kolejny! :-)
Kasiu, ale ja tez Ci / Wam roznych rzeczy zazdroszcze, wiec chyba remis ;)
Ja dziś też zakupiłam szparagi. Tyle że białe i w opakowaniu… Jeszcze nie mam pojęcia co z nich zrobić, bo to moje pierwsze szparagi, ale pewnie coś wymyślę. Również przyłączam się do wyrazów zazdrości o farmę. Bardzo żałuję, że w mojej okolicy takich przybytków nie ma.
Pyzus, na naszej farmie sa tylko zielone, wiec tylko takie najczesciej u mnie goszcza; ale i biale / fioletowe kupuje choc raz w sezonie :)
Hurraa. Cały rok czekałam na rabarbar. Lecę jutro na ryneczek może też dostanę. U mnie co roku sezon rabarbarowy otwierany jest ciastem drożdżowym z rabarbarem i kruszonką oraz kompotem.
Asiu, drozdzowe z rabarbarem i kruszonka to poezja! A kompotu strasznie dawno juz nie pilam…
Bea, ale zazdroszczę i farmy i szparagów! U nas jeszcze trzeba będzie poczekać :(
Jadlonomia, ale cos ie odwlecze… ;)
Tak myslalam, kiedy zobaczylam napis „juz sa!” ze to szparagi :) Nietety ja nie kupuje bo za nimi nie przepadam. Rabarbar za to bardzo lubie. I na pewno zrobie z niego cos pysznego. A wiesz co lubie najbardziej: zwykly kompot rabarbarowy. Taki jak gotowala kiedys moja mama… :))
Usciski.
Majko, ja polubilam je, ale przygotowane na ‚moje’ sposoby ;) Moze nie jest to moje ulubione warzywo, ale krotki sezon powoduje, ze mam ochote je wykorzystac, bo pozniej juz nie bedzie ;)
A kompotow (jak pisalam wyzej…) bardzo dawno juz nie gotowalam! Moze faktycznie w tym sezonie jakis przygotuje? :)
Widziałam dzisiaj w hipermarkecie szparagi, lekko zaskoczona; nie kupiłam, bo „marketowe”… Czego Ci zazdroszczę, droga Beo, to możliwości kupowania produktów ” u źródeł” – świeżych i nie napompowanych chemią… No i oczywiście czosnku niedźwiedziego! ;-))
Jak spotkam rabarbar i szparagi na „moim” stoisku w hali, to pewnie się skuszę ;-) Szparagi -lekko, pod sosem beszamelowym, a rabarbar? kto to wie? ;-) Ściskam czule!
Inkwizycjo, warto sprawdzic skad sa i jak wygladaja ich lodyzki (te koncowki); jesli wygladaja na wysuszone, to szparagi nie beda przyjemne w smaku. Ta koncowka lodyzki powinna byc wilgotna.
Usciski!
Wow! Już rabarbar – zazdroszczę! :) u mnie będzie, jak co roku, hiram i jakieś ciacha z rabarbarem. Szparagów robić nie umiem, może w tym roku spróbuję kolejny raz. Pozdrawiam :)
O tak Agato – hiram to podstawa! :)
Szparagi ugotuję na parze, poleję stopionym masłem i być może posypię odrobinę parmezanem.
Rabarbar? Hmmm… Może crumble?
Widziałam dziś szparagi na rynku w cenie dosyć przystępnej i zaczełam się zastanawiać czy aby sezon już się nie zaczął. Miałam sprawdzić w Twoim kalendarzu :) Wracam więc jutro na rynek. Szkoda, że nie na farmę.
Phalange, widze ze i Ty preferujesz minimalistyczne polaczenia :)
Ech, na szparagi przyjdzie jeszcze poczekać… Ja pierwsze pewnie podam do śniadaniowej jajecznicy, zblanszowane przez minutę i wrzucone na moment na patelnię z podsmażonym bekonem, posypane świeżym tymiankiem.
A rabarbar zapiekę na kruchym spodzie pod kruszonką, może z dodatkiem jabłka albo truskawek? ~*^v^*~
Brahdelt, z jajecznica faktycznie dobrze beda smakowac!
A rabarbar uwielbiam w polaczeniu z truskawkami; rabarbarowo-truskawkowy dzem to jeden z naszych ulubionych :)
A u nas, czyli w Polsce na lubelszczyźnie, rabarbar dopiero wychylił stuloną główkę z ziemi… Pozdrawiam!
Fuks_ja, ja zawzse zazdroszcze ‚wyspiarzom’, ktorzy dzieki innej technice uprawy (w ciemnym miejscu) ciesza sie pysznym, lekko slodkim rabarbarem zima i wiosna…
ależ mi smaka narobiłaś…:-) u mnie szparagi w pierwszym rzucie pójdą do risotto a rabarbar do muffinek:-)
Dopiero przeczytałam poprzedniego posta – Pienza mówisz… Och nęcisz…:-)
Sielskie Klimaty – Pienza to mus! :D
I ‚Sette di Vino’, koniecznie!!! :)
U mnie też i nie posiadam się z radości :-) Już gotuję szparagowo. Niestety rabarbar nei jst tu znany.
Bee, wspolczuje braku rabarbaru… Ale wszystkiego ponoc miec nie mozna ;)
Oj, tak. Marzę o kompocie z rabarbaru. Na pocieszenie mam każde kimchi, o jakim zamarzę ;-)
Witam,
przepiękny blog, cudowne zdjęcia i wspaniałe wpisy, aż chce się jeść i podróżować. Na razie tylko troszkę pochodziłam i nie wszystko przeczytałam, ale wrzucam do ulubionych i mam zamiar nadrobić zaległości.
Przede wszystkim zachwyciły mnie póki co zdjęcia, aż chce się gotować! Dzisiaj robię małe przyjęcie i zamierzam użyć pierwszy raz roszponki:)
Pozdrawiam bardzo ciepło i smacznie;)
Witaj Dagmaro! Milo mi, ze Ci sie tutaj spodobalo i oczywiscie zapraszam ponownie :)
Zycze udanej roszponkowej degustacji!
Pozdrawiam serdecznie :)
Bea jak Ci dobrze, że już są. Powiem Ci tylko, że te Twoje posty są nadzieją, że i do nas niedługo dotrze to co dobre.
Kaba, no pewnie ze dotrze! A wtedy u mnie bedzie juz koniec sezonu, wiec ja bede zazdroscic ;)
Och, a ja mam tyle pomysłów na szparagi, ale u nas ciągle nic. Muszę cierpliwie czekać, bo też lubię owoce i warzywa jak najbardziej sezonowe :-)
o… rabarbarrrr:) ja muszę jeszcze trochę poczekać na takie dobroci:)
Pozdrawiam wiosennie:)
Łasuchu, Aga – juz blizej niz dalej! :)
Halo halo, wlasnie tak sobie dzisiaj myslalam, kiedy sie szparagi zaczna. Jutro udaje sie do warzywniaka ale pewnie u nas jeszcze nie ma. Za to zaraz sobie zrobie kompot z zamrozonego rabarbaru. A jak bedzie swiezy to na pewno crumble!
Pozdrawiam,
Aleksandra
No wlasnie Aleksandro, coraz czesciej zaczynam sie zastanawiac nad kupnem osobnej zamrazarki, gdyz w tej ‚lodowkowej’ niewiele niestety sie miesci… A tyle dobroci mozna miec pozniej na jesien i zime!
Beo – szpragi uwielbiam w roznych postaciach….goszcza u mnie w salatkach i innych daniach… Co do rabarbaru – jakos od dziecinstwa go nie lubialam…. ale moze powinnam cos upiec i moze mi sie spodoba. (ponoc smaki sie zmieniaja z czasem)???
ps – kieleczki brokulow juz wyszly i zajadalam je przez 2 dni robiac kanapeczki z wlasnego chlebka i wedlinki :-) Pychotka
Czarodziejko, co ciekawe, to ze i ja wielu produktow nie lubilam jako dziecko, a teraz wrecz przeciwnie :) Zdecydowanie wiec warto sprobowac tych ‚znielubionych’ ;) ponownie.
Ciesze se, ze brokulowe kielki sie udaly i posmakowaly! :)
Od razu wiedziałam, że napiszesz o szparagach! u nas nie ma :(
Malgosiu, co sie odwlecze… ;)
Ja też od razu pomyslałam o szparagach :). Widziałam wczoraj w carrefourze szparagi ,ale te biale, a wolę zielone. :)
Rabarbaru nie widziałam jeszcze.Niedługo się porozglądam, a ja poluje jeszcze na botwinkę. No, ale to chyba jeszcze chwilka.
Pozdrówki
Majano, u nas kupienie botwinki to ‚mission impossible’ ;) A szparagi tez wole zielone :)
Ja na rynek wybieram się jutro, bo szybka przebieżka pokazała, że jestem w tyle z warzywami. U nas nadal zimno, więc człowiek myśli, ze nic nie rośnie. Tymczasem wystarczy wyjrzeć przez okno, by zobaczyć, jak zielono i pięknie się robi. Wiosna nas zaskakuje :)
No wlasnie Usagi, jest wiecej zieleni niz nam sie wydaje :) Choc np. takie warzywa jak marchewki wciaz nie sa krajowe (lub sa typowo szklarniowe), gdyz malutka marchewka pojawia sie dopiero miedzy poczatkiem a polowa maja; za to rzodkiewki czy drobna ‚zielenina’ jak najbardziej :)
Ja też czekam z niecierpliwością, mam w planach risotto ze szparagami i jeszcze z takim małym czymś:)
To ‚male cos’ mnie intryguje! :D
Szparagi uwielbiam, zielone bardziej, poczatkowo nie wiedziałam jak je przygotowywać, teraz już wiem, mamy kolegę, który przywozi nam szparagi z pola, są wspaniałe, a ja poproszę o przypomnienie oprawiania białych szparagó też, bo w zeszłym roku miałam kłopoty z ich przygotowaniem, jakoś zostawało troche wierzcnich wartsw i były przez to twarde, Beo ratuj
pozdrawiam
j
Jadwigo, szparagi prosto z pola to rarytas, prawda? Masz wielkie szczescie, ze macie takiego kolege :)
A biale szparagi trzeba bardzo dokladnie obrac, by nie byly ‚lykowate’; moze i dlatego tez wole wlasnie zielone, ktorych obrobka jest zdecydowanie szybsza ;)
Pozdrawiam Jadwigo!
Bea u mnie zdecydowanie za wczesnie na szparagi i rabarbar, ale już sie ciesze na samą o nich myśl ;) Pozdrawiam ciepło :)
Patko, w zeszlym roku pojawily sie prawie 2 tyg. wczesniej, gdyz marzec byl wyjatkowo cieply; ale i w tym roku nie narzekam ;)
O matko i córko! To powinno być zakazane… :( Beatko katujesz mnie tymi smakami, które u nas dopiero za miesiąc będą dostępne. :(
No ale Wy wszystkie bedziecie katowac mnie np. botwinka! :D
No tak i Bea szaleje :) W Irlandii rabarbar cały rok prawie dostępny, że ciężko określić który jest młody i gruntowy, szczęściara z Ciebie z tą farmą :)
Wiosanno, i to nawet farmy w liczbie mnogiej! ;)
Czekam na rabarbar z utęsknieniem. Jak już się pojawi to powstanie ciasto, kruche słodko- kwaśne. Pycha!
U mnie na pierwszy ogien bylo crumble :)
Nie mogę się doczekać zielonych szparagów! Rabarbaru rownież, w sumie nie wiem, co wolę :) Prawdziwa wiosna już u Ciebie!
ŻARTUJESZ?! W Poznaniu nie ma jeszcze ani jednego, ani drugiego! :)
Siostro, Alisza – mam nadzieje, ze teraz i u Was juz sa i szparagi i rabarbar? A jesli nie, to beda pewnie niebawem… :)