Szparagi w mojej kuchni wciąż na topie, choć teraz już zdecydowanie rzadziej niż na początku sezonu. A gdy ugotuję ich trochę za dużo, to kończą żywot w szparagowym pesto – klik, które świetnie sprawdza się nie tylko jako dodatek do makaronu.
Ostatnio w tej właśnie formie wzbogaciły kilka szybkich, majowych posiłków. Co może być szybszego i prostszego od na ten przykład grzanek ze szparagami? Czy od jakichkolwiek grzanek zresztą? Wystarczy dobry, stostowany chleb i kilka naszych ulubionych składników, by codzienną kanapkę przenieść do wyższej rangi.
Tym razem pesto powstało podobnie jak w zeszłorocznym przepisie, jednak z nieco mniejszą ilością orzeszków, a połowa masy – bez dodatku sera (wszystko właściwie ‘na oko’, czyli w mojej ulubionej formie ;)).
Pesto bez sera posłużyło jako baza do grzanek z dodatkiem wędzonego pstrąga oraz trufli ze słoiczka (niestety ich smak nie równa się tym świeżym rzecz jasna, ale jak się nie ma co się lubi… ;)). Do tego kilka kropli oliwy truflowej, która bardzo się ze szparagami lubi (zresztą jak się okazało – z wędzonym pstrągiem również stanowią niezwykle udaną parę :)). I do tego kwiaty rukoli, do dekoracji, oraz truflowe pecorino prosto ze Sieny. Żyć nie umierać… ;)
Pozdrawiam serdecznie!
‚
Ach Beatko czy ja mogę poprosić o takie grzanki na śniadanie? Oliwę truflową mam, sera ze Sieny oczywiście nie ;)
Kaba, mozesz jak najbardziej! A jesli masz oliwe, to nawet bez sera bedzie smakowac ;)
Pozdrawiam!
super pomysł na kanapkę, bo są szparagi, które uwielbiam. Świetny przepis!
Dziekuje Michale :)
No cóż i znowu przyszło mi zazdrościć Ci czegoś. Tym razem śniadaniowej kanapki ze szparagowym pesto. Pominęłabym tylko truflę, za smakiem której nie przepadam. Jakoś do mnie nie przemawia jej aromat. Choć nie ukrywam, że np zupa krem ziemniaczany z dodatkiem kilku kropli oliwy truflowej jest pyszna.
Dzemdzus, nie zazdrosc zatem, tylko rob! ;) U mnie zdecydowanie bedzie to kanapka obiadowa, tudziez kolacyjna. A trufle i wszystko z ich aromatem uwielbiam! Choc niestety wiekszosc oliw zawiera sztuczny aromat, a nie ten z maceracji prawdziwych trufli, trzeba wiec sie dobrze naszukac, by znalezc produkt naprawde dobrej jakosci…
Powróciłam właśnie z targu-bazaru warzywnego, mam potrzebne produkty (bez trufli) więc będę mogła nacieszyć się smakiem takiej kanapki.
PS. Oniemiałam na tym targu, co tez potrafi zdziałać tydzień słonecznej pogody i kilka dni solidnego deszczu. Wysyp przecudnych warzyw i owoców zachwyca. Rzucam się do pracy, a Ciebie zapraszam do mnie na truskawkowe gały :)
Dzemdzus, smacznej kanapki zatem zycze! :)
U nas tez wysyp wszystkiego, moja ulubiona kulinarnie pora roku (nie liczac dyn rzecz jasna ;)).
Pesto ze szparagów to rozpusta… ale jakże kusząca ;-) U nas niestety nigdy nie ma ich w nadmiarze. Mimo to spróbuję, jeśli jeszcze wpadną mi w ręce. Uściski ;)
Inkwizycjo, no czasami ugotuje ich za duzo niestety, wiec pozostala ‚resztka’ ;) trafia do pesto :)
Pozdrawiam serdecznie!
nie no rewelacja, mniam
Oj tak, żyć nie umierać jak się ma takie żarełko:-)) Pozdrawiam cieplutko:-)
Dokladnie tak Marzeno :)
Milego weekendu!
Wspaniałe!
Szparagi są takie fajne, można je wykorzystać w różny sposób, widać, że na grzankach też sprawdzą się smacznie.:)
Super pomysł.
Uściski :*
Właśnie takiego czegoś szukałam :) mam szparagi zastanawiałam się co by tutaj sobie z nich przygotować :) Pysznie!
Pingback: Wędzona ryba i awokado | Bea w Kuchni